Frontman Bring Me The Horizon udzielił ostatnio długiego wywiadu magazynowi New Musical Express, w którym podzielił się między innymi swoimi przemyśleniami na temat współczesnej muzyki pop. Okazuje się, że widzi on nadchodzące zmiany, albo po prostu bardzo chciałby, by one nastąpiły, a zwiastunem ich jest wg niego pewna norweska artystka, z którą współpracował.
W nowym wywiadzie dla NME Oli Sykes został zapytany o niedawną współpracę jego zespołu z popową, ale na wskroś wyjątkową wokalistką Aurorą. Pojawia się ona w utworze „Limousine” na nowym albumie Bring Me The Horizon „Post Human: Nex Gen.” Frontman powiedział o niej: „Aurora jest dla mnie tym, czym powinna być gwiazda popu, jak powinna wyglądać następna fala gwiazd popu. Ona jest kimś kto ma piosenki, ale jest też prawdziwą osobą, która ma odwagę mówić o tym, w co wierzy i którą obchodzi świat”
Sykes został więc od razu zapytany: „Czy tego właśnie brakuje muzyce pop?” Odpowiedział:
Dua Lipa i wszystkie wielkie gwiazdy popu są niesamowite, ale czasami myślę sobie: 'Ile razy można śpiewać o jakiejś osobie i o tym, że kochanek nie jest wystarczająco dobry?’
Oli kontynuował tę myśl: „Zauważyłem taką prawidłowość w przypadku wielu albumów popowych – znajdujesz coś, co sprawia, że stajesz się wielki, i tego się trzymasz. W przypadku Aurory to ciągłe pragnienie bycia czymś więcej, popychania popu do przodu, korzystania z tej platformy by działy się dobre rzeczy. Tak będzie wyglądać następne pokolenie gwiazd popu.”
Młodsze pokolenie będzie chciało czegoś namacalnego, czegoś z rzeczywistą treścią