Doczekaliśmy się w końcu premiery najnowszego album Metalliki – „72 Seasons”. Od dzisiaj jest on dostępny na CD, kasecie lub winylu. Równo o północy wszystkie kawałki trafiły do streamingu, zatem można ich wysłuchać także u nas, na końcu tego artykułu.
Najnowsza płyta Metalliki „72 Seasons” zbiera raczej pozytywne opinie. W ocenach krytyków zazwyczaj ma 4 gwiazdki na pięć, co jest wynikiem bardzo dobrym, zważywszy, że 5 gwiazdek mają klasyczne albumy typu „Master of Puppets”, czy „Black Album”. Ktoś napisał, że gdyby nie 3 – 4 kawałki na tej płycie, była by jedną z kilku najlepszych w dorobku zespołu. Także jak to w życiu często bywa – nie jest źle, ale mogło być lepiej. Na pewno Hetfield pozostaje mistrzem downpickingu, a reszta kapeli wciąż potrafi galopować jak niewielu innych.
„72 Seasons” to swego rodzaju refleksja nad dramatami młodości i niebezpieczeństwami dorastania opowiedziane przez pryzmat osobistych doświadczeń Hetfielda i spółki. Tematy te nie są dla nich niczym nowym („The Unforgiven”, „Dyers Eve” etc), ale teraz, gdy panowie z Metalliki oscylują w okolicach 60 roku życia, inaczej postrzegają swoją drogę do dorosłości. Na swoim najnowszym albumie wspominają problemy jaki ich spotkały a także lata formowania się kapeli, kiedy szli „pełną prędkością albo w ogóle” (tekst z debiutu zespołu z 1983 roku, „Kill 'Em All”, który Hetfield wykorzystał w „Lux Æterna”).
Żółty i czarny to kolory znaków ostrzegawczych, schronów przeciwatomowych i tabliczek z napisem „Dziecko w samochodzie”, czyli po prostu ostrzeżeń o możliwym niebezpieczeństwie. Gdy połączymy to z wymowną okładką, na której widać scenę zaraz po jakiejś katastrofie, tyle, że dziejącej się w pokoju ze spalonym dziecinnym łóżeczkiem i rzeczami typu hantle, hulajnoga, słuchawki, czy gitara, wiemy już, że Metallica ponownie chce mówić o ważnych sprawach.
Recenzję muzyki pozostawiamy już Czytelnikom. Odsłuch płyty poniżej.