Pewnie nasłuchaliście się już wszelkich shreddów i wymiatania, ale czy słyszeliście to? Panowie usiedli i na pełnym spontanie zagrali szesnastki i trzydziestki dwójki, dobrze się przy tym bawiąc.
Owszem, było trochę fingerstylowego „pukania”, ale za to świetnie odnalazł się tu m.in. efekt wah-wah, zaskakująco dobrze brzmiący z gitarą elektroakustyczną. Publiczność także doceniła ten popis.
Z opisu wynika, że film został nakręcony na ulicy Melbourne, dawnej stolicy Australii. Do tej pory obejrzało go pond 55 tysięcy widzów. Zresztą zobaczcie i posłuchajcie sami.