4. Brzmienie akustyczne
Testując gitarę elektryczną, którą jesteśmy zainteresowani weźmy pod uwagę fakt, że jest to instrument akustyczny, w którym zamontowano przetworniki mające na celu wzmocnić brzmienie. Zanim więc podepniemy przyszły nabytek do wzmacniacza i rozkręcimy wszystkie gałki w prawo, pograjmy trochę na sucho i sprawdźmy jak się zachowuje.
Jeżeli wyraźnie czujemy drgania, a gitara odzywa się dość sporą głośnością, to po podłączeniu może być już tylko lepiej – chyba, że zastosowano słabej jakości przetworniki. Jeżeli jednak gitara brzmi na sucho cicho i mamy wrażenie, że całe brzmienie bierze się tylko ze strun – nie liczmy na sustain i wyjątkową „moc” po zelektryfikowaniu. Brzmienie rodzi się w drewnie, ale czasem i tam umiera…
5. Połączenie gryfu z korpusem
Sposób w jaki połączony jest gryf z korpusem w dużej mierze wpływa na walory brzmieniowe instrumentu. Do wyboru mamy właściwie trzy opcje – gryf przykręcony śrubami (bolt on), wklejony (set in), albo stanowiący całość z korpusem (neck thru). Pierwsza opcja typowa np. dla Stratocastera jest najtańszą z konstrukcji. Dostarcza szybkiego ataku i mocnej góry w brzmieniu.
Kupując jednak gitarę z przykręcanym gryfem zwróćmy uwagę na dokładność jego osadzenia w kieszeni korpusu. Wszelkie szpary są niemile widziane. W tego typu konstrukcjach obserwuje się czasem także pęknięcia lakieru w korpusie w okolicy łączenia z gryfem. Przypadłość nieestetyczna, ale niegroźna – niemniej nowy instrument nie powinien posiadać takiego defektu. Innym problemem jest krzywe osadzenie gryfu w korpusie, co poznamy po krzywo biegnących strunach na podstrunnicy – porównajmy odległość skrajnych strun do krawędzi podstrunnicy w okolicy ostatnich progów.

Kolejną konstrukcją jest wklejenie gryfu w korpus, tak jak ma to miejsce np. w gitarach Gibson Les Paul. Atutem są podkreślone częstotliwości środka i spory sustain. Przy zakupie zwróćmy jednak uwagę, czy nie ma defektów połączenia – czyli np. spękania lakieru, lub wręcz odklejania się gryfu. Spękanie lakieru jest często spotykane w leciwych instrumentach vintage, ale nie powinno mieć miejsca w nowej gitarze. Instrumenty o konstrukcji monolitycznej (neck thru) z kolei stanowią wyzwanie dla firmy i często są najdroższą alternatywą. Szyjka w tym przypadku biegnie przez korpus, co wymaga sporego kawałka wyselekcjonowanego drewna.
Spory sustain, duży dół i nieco powolny atak. Taka konstrukcja najczęściej nie przysparza problemów w użytkowaniu i właściwie niweluje problemy związane z połączeniem gryfu z korpusem. W przypadku jednak uszkodzenia szyjki w przyszłości nie ma możliwości wymiany jej na nową…
6. Korpus
Korpus gitar solid body stanowi mniejsze wyzwanie niż konstrukcji semi akustycznych czy hollow body. W przypadku tych ostatnich zwróćmy uwagę, czy pudło rezonansowe się nie rozkleja oraz czy nie posiada pęknięć. Idealnie, jeżeli wszystkie elementy wykonano z litego drewna (tańsze konstrukcje robione są ze sklejek), w przypadku hollow body minimum to lity top.
Czasem jednak topowe gitary wykonuje się ze sklejek – warto więc osądzać instrument po brzmieniu, a nie tylko po danych technicznych. Na co należy zwrócić uwagę przy korpusach solid body? Po pierwsze sprawdźmy z jakiego jest drewna, co w połączeniu z wagą instrumentu da nam wstępny pogląd na jakość zastosowanego materiału. Po drugie dowiedzmy się, czy producent nie zastosował komór powietrznych. Zmieniają one brzmienie dodając większej głośności na sucho i odczuwalnego składnika akustycznego w brzmieniu.
Mogą jednak maskować niedoskonałości i słaby rezonans zastosowanego drewna. Warto także zwrócić uwagę z ilu kawałków drewna jest złożony korpus. Jeżeli gitara posiada transparentny lakier to dostrzeżemy bez problemu różnicę w układzie słojów obnażającą miejsce łączenia. Jeżeli producent użył jednorodnego lakieru, np. czarnego, to jesteśmy na straconej pozycji, chociaż czasem można dostrzec pod światło załamania powłoki lakierniczej. Ideałem jest korpus wykonany z jednego kawałka drewna – to jednak luksus spotykany w drogich instrumentach. Złotym środkiem są dwa kawałki. Czasem jednak możemy spotkać istną mozaikę posklejanych w amoku fragmentów…