We wrześniowym numerze Magazynu Muzyków TopGuitar ukazał się test efektu gitarowego Little Fuzzy Drive firmy E.W.S.. Redaktor działu sprzętowego Maciek Warda przetestował produkt i sporządził krótką recenzję:
Czy potraficie sobie wyobrazić klasyczne, dostojne brzmienie przesteru balansujące gdzieś pomiędzy Jimim Hendriksem, Johnem Scofieldem a Paulem Gilbertem? Wiem, że trudno, ale takie właśnie są efekty pracy tej malutkiej kostki.
Overdrive’y hi-gainowe powoli odnajdują swoje miejsce w szeregu, tym samym wraca równowaga, dzięki której wszelkie crunche i oldtime’owe fuzzy stają się równie ważne i poszukiwane. Nasz E.W.S. Little Fuzzy Drive to właśnie przykład przemyślanego, stylowego brzmienia o klasycznym, jazzrockowym charakterze. Efekt jest niemalże wielkości mooera, lecz ma potencjał flagowego i najważniejszego efektu w naszym pedalboardzie. Wykonano go z grubej blachy, pomalowanej metaliczną farbą i pokryto grubym twardym lakierem, przezroczystym i wykończonym na wysoki połysk. Pomimo swoich wymiarów, jest dość ciężki i dlatego wzbudza zaufanie, którego potem nie nadwyręża. Wręcz przeciwnie – po wpięciu do gitary okazuje się jeszcze bardziej użyteczny i rasowy, niż sugerowałby jego wygląd. Wszystko za sprawą idei, jaka przyświecała japońskim konstruktorom tego urzą- dzenia – przywrócić brzmienie germanowych tranzystorów i połączyć je ze wzmacniaczem operacyjnym, współczesną powtarzalnością, stabilnością i najwyższą jakością sygnału. Zaskoczeniem jest to, że w przeciwieństwie np. do sporych fuzz face’ów udało się tego analogowego przedsięwzięcia dokonać w miniaturowej formie.
[quote_box_right]„Czy potraficie sobie wyobrazić klasyczne, dostojne brzmienie przesteru balansujące gdzieś pomiędzy Jimim Hendriksem, Johnem Scofieldem a Paulem Gilbertem? Wiem, że trudno, ale takie właśnie są efekty pracy tej malutkiej kostki.”[/quote_box_right]
Efekt E.W.S. Little Fuzzy Drive ma jeden duży potencjometr odpowiedzialny za poziom przesterowania sygnału, od subtelnego powarkiwania po całkiem płynny i lejący się, acz dość gruboziarnisty ton. Dwa malutkie poty, których używać będziemy rzadziej, odpowiadają za zawartość pasma wysokiego w brzmieniu (pokrętło tone) oraz głośność sygnału na wyjściu (volume). Typowy footswitch służy do przejścia w tryb true bypass, dzięki któremu degradacja czy jakiekolwiek zmiany sygnały czystego przy wyłączonym działaniu efektu są absolutnie niewykrywalne. O pracy urzą- dzenia świadczy dioda LED, dobrze widoczna dobrze nawet w słoneczny dzień na scenie. Dwupozycyjny przełącznik zmienia tryby działania efektu (można to nazwać dwoma presetami) pomiędzy fat fuzz mode (brzmienie bardziej vintage) i fuzzy drive mode (bardziej współczesne). Całość ma oczywiście dwa gniazda in oraz out, a także slot zasilania 9 V.
Podsumowanie testu E.W.S. Little Fuzzy Drive
Niewiarygodne – ta niewielka konstrukcja ma także miejsce na baterię 9 V! Dzięki temu efekcik E.W.S. Little Fuzzy Drive nadaje się do każdego pedalboardu, nawet gdy nie mamy już wyprowadzenia napięcia, bo wszystkie zostały wcześniej zajęte.