Na panelu przednim EBS HD360 mamy potencjometry gain, comp/limit (klasyczne rozwiązanie kompresora i limitera w jednym), bass, parametryczne ustawienie środka, treble, bright (przydaje się przy technice slap), drive (to klasyczny ebeesowski overdrive, którego przecież nie mogło zabraknąć) oraz volume. Dodatkowo znajdziemy tu włącznik character, który podbija basy, delikatnie tłumi tony średnie i wyciąga wysokie, co przypomina mi charakterystyczny uśmiech ustawiany na korektorach graficznych.
Brzmienie staje się wówczas cieplejsze i głębsze. To zestawienie korekcji barwy w zupełności wystarcza do wyregulowania dowolnego dźwięku, zawartego jednak w ramach określonych przez szwedzkich inżynierów.
Nowy wzmacniacz EBS HD360 oferuje w stosunku do poprzednika HD350 ulepszony preamp z lepszym odwzorowaniem niskich częstotliwości. Zapewnia doskonałą dynamikę i jeszcze większą radość z gry na nim. Nowe funkcje polegają m.in. na obsłudze wzmacniacza przy użyciu czterokanałowego przełącznika nożnego (do kupienia oddzielnie EBS RM-4), opcji MIX w pętli efektów, symulatorze głośnika na wyjściu XLR DI. Z głową doskonale współpracują zarówno kolumny NeoLine, ProLine, jak i Classic Line.
Ogólna ocena testu EBS HD360
EBS ma wiele zalet – do tych najważniejszych zaliczyłbym oryginalne i rozpoznawalne brzmienie, trwałość i wytrzymałość. Wzmacniacz EBS HD360 z kolumną 2 × 10 to idealne rozwiązanie na klubowy koncert i niewielki plener.
Poniżej możecie obejrzeć prezentację przygotowaną przez producenta:
testował: Maciek Warda