Dwa z najpopularniejszych efektów Ibaneza serii 9 BB9 Bottom Booster i JD9 Jet Driver, które dzięki swojej niezawodności, zdefiniowanemu brzmieniu i niewygórowanej cenie od lat są uważane za jedne z podstawowych w swojej klasie.

O serii „dziewiątek” już na początku lat osiemdziesiątych mówiło się, że to jedne z najlepszych efektów dla gitarzystów grających jazz, blues, rock i metal. W końcu z tej linii wywodzi się również Tube Screamer (TS808, potem TS9), jakiego znamy dzisiaj dzięki reedycjom i rocznicowym reprodukcjom. Ibanez już w połowie lat siedemdziesiątych pod nazwą Electric Accesories wprowadził na rynek małe kostki efektowe (m.in. OD850 czy PT909 – jeden z najlepszych phaserów epoki), które sprawdziły się w wielu zespołach i u wielu gitarzystów, do dzisiaj można spotkać je na internetowych aukcjach za całkiem konkretne ceny. Za nimi poszła pierwsza seria „dziewiątek” z lat 1981–1984, w której znalazło się niemal dwadzieścia różnych efektów kostkowych, bądź to zupełnie nowych, bądź stanowiących rozwinięcie poprzednich modeli.
Powiedzmy wprost – efekty Ibaneza, produkowane niegdyś również pod szyldem Maxona, to wysoka jakość podpatrzona u ich poprzedników z firmy MXR, które z czasem przerodziły się w oryginalne i rozpoznawalne produkty, skutecznie konkurujące z MXR-ami o kawałek gitarowego tortu.
Współczesne „dziewiątki” to najbardziej podstawowa kolekcja efektów Ibaneza, bez sygnatur, udziwnień czy niekonwencjonalnych gabarytów, ale za to prezentująca najpełniejszą gamę przeróżnych modulacji, wyróżniająca się nienagannym brzmieniem, prostotą budowy oraz minimalistyczną, by nie powiedzieć – niewyszukaną od trzech dekad estetyką. Każdemu z nich, dla lepszego rozpoznania w naszym floorboardzie, przypisano inny kolor, dzięki czemu szybko przyzwyczaimy się do operowania nimi bez konieczności wczytywania się nadrukowane opisy. W niniejszym teście poznamy bliżej dwóch przedstawicieli serii, o wiele (ale nie wszystko!) mówiących nazwach: efekty gitarowe Ibanez Bottom Booster i Ibanez Jet Driver.

Efekt gitarowy Ibanez BB9 Bottom Booster
[dropshadowbox align=”none” effect=”lifted-both” width=”630px” height=”” background_color=”#ffffff” border_width=”1″ border_color=”#dddddd” ]Ibanez Bottom Booster to wzmacniacz sygnału, którego działanie pokrywa się z pokrętłem volume w pokładowym preampie gitary; pełni on również funkcję przesteru, co daje nam dwa podstawowe efekty rozgrzewające sound każdego rockowego wiosła do czerwoności w jednym urządzeniu.[/dropshadowbox]
Ibanez BB9 Bottom Booster, podobnie jak JD9, jest wręcz wzorcowej wielkości efektem gitarowym, dzięki czemu w standardowej podłodze można zmieścić sporą liczbę podobnych kostek. Producenci efektów w latach siedemdziesiątych doszli do do wniosku, że jest to najbardziej funkcjonalny i optymalny rozmiar, by po pierwsze, zmieścić w środku wszystko co niezbędne, po drugie, by nie zajmował dużo miejsca, po trzecie, by jego obsługa nie nastręczała niespodziewanych kłopotów. Testowane jednostki utrzymane są w vintage’owej stylistyce, a ich oldschoolowy wygląd zgodny jest, jak sądzę, z zasadą, że nie poprawia się dobrego na lepsze.
Pierwszą cechą, która charakteryzuje ibanezowskie kostki serii 9 (i nie tylko), jest szeroki pedał aktywujący działanie urządzenia bądź też przejście w tryb bypass. Uwaga: jego zaskok nie jest wyczuwalny pod butem, a sam skok pedału jest krótki, w związku z czym powinniśmy nabyć umiejętność skutecznego, lecz wcale nie brutalnego traktowania go butem. O trybie pracy informuje nas czerwona dioda LED, która daje czytelny sygnał jedynie wtedy, gdy patrzymy na nią centralnie z góry. W świetle słonecznym i pod kątem, niestety, nie widzimy jej już tak wyraźnie. Efekt Ibanez BD9 Bottom Booster to wzmacniacz sygnału, którego działanie pokrywa się z pokrętłem volume w pokładowym preampie gitary; pełni on również funkcję przesteru, co daje nam dwa podstawowe efekty rozgrzewające sound każdego rockowego wiosła do czerwoności w jednym urządzeniu.

W środku kostki mamy analogowy układ, bez żadnych procesorów, zapewniający nam rasowe, rockowe brzmienie z wykorzystaniem sprawdzonych elementów połączonych w drukowanym obwodzie PCB. Na wierzchu urządzenia widać następujące potencjometry: gain, który określa poziom rozgrzania brzmienia naszej gitary i jej gotowość do rockowego szaleństwa, tone, czyli szerokopasmowy aktywny filtr działający na zasadzie podbijania oraz podcinania odpowiednich pasm, oraz level, jak zwykle określający poziom sygnału na wyjściu (oczywiście tylko w trybie pracy efektu, gdy sygnał jest bypassowany, żaden potencjometr nie ma na niego wpływu).
Po podłączeniu efektu Ibanez BD9 Bottom Boostera do gitary (Gibson Les Paul) okazało się, że to jednak przede wszystkim overdrive niż booster. Już niewielkie odkręcenie pokrętła z gain powoduje charakterystyczne zniekształcenia czystego dźwięku i nadaje mu drapiący, szorstki sznyt. A więc na początek trochę Keitha Richarda i Ronniego Wooda – niegrzeczne, ale trzymające fason brzmienie. Najlepszym ustawieniem będzie tu gain na połowę, level na połowę i tone gdzieś w drugiej połówce skali. Przy mocniej odkręconym gainie brzmienie jest wręcz wymarzone dla lubiących ostrą jazdę neo punków (w Polsce kojarzy mi się z tym brzmieniem kapela Rotten Bark), oferując porywającą przygodę w krainie gęstych riffów i lejących się solówek. Bardzo użyteczny i – słowo klucz – drapieżny efekt.
Efekt gitarowy Ibanez JD9 Jet Driver
[dropshadowbox align=”none” effect=”lifted-both” width=”630px” height=”” background_color=”#ffffff” border_width=”1″ border_color=”#dddddd” ]O serii „dziewiątek” już na początku lat osiemdziesiątych mówiło się, że to jedne z najlepszych kostek dla gitarzystów grających jazz, blues, rock i metal. W końcu z tej linii wywodzi się również Tube Screamer (TS808, potem TS9), jaki znamy dzisiaj dzięki reedycjom i rocznicowym reprodukcjom.[/dropshadowbox]
Kostka Ibanez JD9 Jet Driver, pochodząca z tej samej serii „dziewiątek”, wygląda bliźniaczo i ma identyczne walory wizualne, praktyczne i użyteczne. Obita w metalowe chassis, ma szeroki pedał aktywujący (również z metalu – praktycznie niezniszczalny), który chodzi również bez wyraźnego zaskoku, ale dzięki swej powierzchni gwarantuje nam, że zawsze w niego trafimy i otrzymamy uderzeniową dawkę metalowego brzmienia. Przy okazji opisu tego efektu gitarowego wspomnę, że wyposażono go fabrycznie w nowe baterie 9 V, które znajdują się już w swoich slotach, ale należy je odpakować z folii ochronnej i podłączyć do urządzenia. Można używać też standardowego zasilania 9 V dostępnego w przeróżnych gigboardach.

Ibanez JD9 Jet Driver to nieco mocniejszy overdrive niż Ibanez BD9 Bottom Booster, można nim uzyskać gęstsze faktury i bardziej zlepione ze sobą poszczególne harmoniczne. Daje on po prostu potężną ścianę dźwięku dzięki swemu zapasowi mocy i poziomowi głośności.
Tym razem kostka jest kolorze jaśniejszego odcienia czerwieni i ma na pokładzie cztery potencjometry. Drive odpowiada rzecz jasna za nasycenie przesterem; są to brzmienia od piaskowego (bardzo drobnoziarnistego) crunchu, który sprawdzi się w nowoczesnych stylach, po totalną nawałnicę harmonicznych i sustainu oraz najostrzejszą jazdę, jaką można sobie tylko wyobrazić.
Volume to głośność sygnału; oferuje naprawdę spory zapas, którego w całości raczej nigdy nie wykorzystamy. Nie radzę odkręcać go do wartości maksymalnych, bo podmuch z głośników może porwać na strzępy nogawki naszych spodni. Mid to korekcja środka polegająca na wzmacnianiu lub podcinaniu pasma z centrum na 650 Hz. Można dzięki temu kształtować barwę przesteru, nadając jej bardziej dudniący lub ostry charakter. Tone z kolei służy do ustalania poziomu środka z centrum częstotliwości na 2 kHz. Dzięki temu wydatnie stępimy pazurki siarczystemu brzmieniu efektu lub jeszcze bardziej je naostrzymy.

Ibanez JD9 Jet Driver jest efektem idealnie współpracującym zarówno z wiosłami wyposażonymi w humbuckery, jak i single. W tym pierwszym przypadku nadamy ciemniejszemu sygnałowi całe tony prezencji i spowodujemy, że odnajdzie się on w najbardziej nawet zagmatwanym miksie zespołu – nie ma mowy o jakimś muleniu czy chowaniu się „pod klawisz” czy „blaszki”. Z Jet Driverem zawsze będziemy na wierzchu i jest to nasza tajna broń.
W przypadku wioseł na singlach skupimy jasne, pełne brzmienie niczym w soczewce, nadając mu ostrości i siły przebicia godnej naszych bohaterskich somosierrczyków. Na szczęście dzięki korekcji i regulacji gainu można dopasować sound efektu do wielu stylów muzycznych. I tak na ustawieniu driver na 1/3 skali, mid na 3/4, a tone na 1/4 mamy klasyczny brytyjski hard rock z lat siedemdziesiątych. Gdy przesuniemy gain i tone poza połowę skali, a cofniemy mid na 1/4, śmiało wcielimy się w red necki i odnajdziemy w klimatach łączących współczesny amerykański hard rock z rockabilly. Wreszcie, gdy zechcemy używać Jet Drivera wyłącznie do podbijania solówek, ustawmy driver na połowę, mid na 1/3 skali, a tone na 2/3, otrzymamy dźwięki tak zorganizowane, że każdy rodzaj sola (á la Satriani czy Latimer) zabrzmi spójnie i z sensem.

Ogólna ocena testu efektów Ibanez BB9 Bottom Booster i Ibanez JD9 Jet Driver
[dropshadowbox align=”none” effect=”lifted-both” width=”630px” height=”” background_color=”#ffffff” border_width=”1″ border_color=”#dddddd” ]Powinniśmy się cieszyć, że Ibanez cały czas decyduje się na kontynuację i jednoczesną modernizację swoich słynnych efektów, bo być może bez nich muzyka rockowa nie przybrałaby swojego dzisiejszego oblicza. A nikt chyba nie zaprzeczy, że zmierza ona w dobrym kierunku.[/dropshadowbox]
Powinniśmy cieszyć się, że Ibanez cały czas decyduje się na kontynuację i jednoczesną modernizację swoich słynnych efektów, bo być może bez nich muzyka rockowa nie przybrałaby swojego dzisiejszego oblicza. A nikt chyba nie zaprzeczy, że zmierza ona w dobrym kierunku i pomimo różnych ślepych uliczek, jej mainstream wciąż przyciąga tłumy fanów na koncerty. Efekty Ibaneza są udziałem tego stanu rzeczy od czerech dekad i nic nie wskazuje na to, bo coś się w tym temacie miało zmienić
testował: Maciek Warda
cena:
BB9: 419 PLN
JD9: 461 PLN
sprzęt dostarczył: www.meinldistribution.eu
strona producenta: www.ibanezguitars.pl