Gitary elektryczne Framus – podobnie jak robione w tych samych zakładach i przez tych samych ludzi basy Warwick – to oryginalne projekty, niemiecka jakość wykonania i najwyższej klasy podzespoły składające się na efekt końcowy w postaci doskonałego instrumentu. Czy to samo będzie można powiedzieć o nowych gitarach akustycznych Framus Legacy Series w katalogu tej marki?
Jak głosi oficjalna informacja prasowa dotycząca premiery akustyków Framus Legacy Series, instrumenty te mają przywracać świetność tej niemieckiej marki, której użytkownikami byli w swoim czasie tacy artyści jak Elvis Presley, John Lennon, Paul McCartney, David Bowie czy Keith Richards. Robione ręcznie według najwyższych standardów jakościowych, dobrze wyposażone, gustownie zdobione i wykończone, nowe gitary mają przede wszystkim świetnie brzmieć i być wygodne w użytkowaniu.
Jak jest w praktyce, mieliśmy okazję niedawno się przekonać, a rezultatami testów jak zwykle dzielimy się z Wami. Do testu otrzymaliśmy dwa spośród czterech podstawowych modeli Framus Legacy Series: Grand Auditorium i Dreadnought (dwa pozostałe to Parlor i Folk), oba w wersji cutaway, czyli z wycięciem w pudle umożliwiającym dojście do najwyższych progów, a także zelektryfikowane za pomocą preampu Fishman Isys+ z przetwornikiem Sonicore – dostępne są również wersje w pełni akustyczne bez wycięcia.
Framus Legacy Series Grand Auditorium
Model oznaczony symbolem FG-14 SVCE ma płytę wierzchnią z litego świerku sitka, boki i spód pudła rezonansowego wykonane z laminowanego mahoniu, szyjkę również z drewna mahoniowego, a podstrunnicę i siodełko ze wschodnioindyjskiego palisandru. Inna wersja tego modelu oferowana jest z litym mahoniowym topem. Co ciekawe, siodełko i podstawek mostka wykonane są z kości, a nie jej syntetycznego zamiennika.
Zwracają uwagę gustowne zdobienia – binding wokół podstrunnicy oraz krawędzi pudła wykonany jest z tworzywa imitującego szylkret, podobnie jak przyklejony na płycie wierzchniej pickguard, co daje bardzo ładny efekt wizualny, zwłaszcza kiedy pod światło widać w nim jaśniejsze prześwity.
Rozeta otoczona jest intarsją z drewna mahoniowego oraz kunsztowną inkrustacją z abalonu. Najbardziej jednak ujmujące są małe punkciki masy perłowej umieszczone w drewnianych (!) kołkach mocujących struny w mostku. To naprawdę rzadkość, żeby ten drobny element traktować z taką pieczołowitością w gitarze produkcji seryjnej.

Kolejne miłe zaskoczenie nastąpiło po wzięciu gitary do ręki, kiedy okazało się, że po długiej podróży i leżeniu w kartonie dobrze trzymała strój. Po wyciągnięciu z opakowania można więc było od razu zacząć grać (choć preamp Fishman Isys+ ma wbudowany tuner, który w razie czego pomógłby w szybkim nastrojeniu gitary).
Pudło rezonansowe tego modelu okazało się dość płytkie, co sprzyja wygodzie gry, a w brzmieniu ujarzmia rozwlekłość niskich częstotliwości. Szyjka dość szeroka jak na standardy gitar akustycznych, wraz z płaską podstrunnicą sprawiała niemal wrażenie, jakbyśmy grali na gitarze klasycznej. Po chwili przyzwyczajenia okazuje się, że taka przestrzeń oznacza swobodę ruchu dla palców i przez to selektywność w graniu melodii. Temu ostatniemu sprzyja również perfekcyjne nabicie i wyrównanie progów; nie wiem, czy w ten proces zaangażowana była maszyna PLEK, ale nie zdziwiłbym się, gdyby tak było.
Ze względu na stosunkową twardość strun nie poleciłbym tego instrumentu gitarzystom fingerstyle. Zwłaszcza że przy grze palcami gitara odzywa się umiarkowanie głośno i dopiero przy zdecydowanej grze kostką zaczyna oddychać pełną piersią. Zwarty i szybki dół pasma zdecydowanie ustępuje pierwszeństwa mocnemu środkowi i punktowej górze, tworząc znakomite warunki do gry akordowej. Dlatego gitara ta aż prosi się, by wykorzystać ją do śpiewów przy ognisku. Brzmienie szybkie i skupione wokół częstotliwości środkowych nasuwa skojarzenia z gypsy jazzem, przez co instrument faktycznie nawiązuje do tradycyjnych brzmień gitary akustycznej.

Framus Legacy Series Dreadnought
Gitara o symbolu FD-14 MCE ma z kolei płytę wierzchnią z litego mahoniu (dostępna również wersja świerkowa), ale pozostałe materiały konstrukcyjne pozostają bez zmian w stosunku do modelu Grand Auditorium. Wyjątkiem jest binding, w tym wypadku po prostu biały, który jednak świetnie kontrastuje z ciemnym wykończeniem instrumentu w kolorze vintage sunburst (VS).
Oprócz samego kształtu pudła rezonansowego oraz wykorzystania innego gatunku drewna na wierzch pudła rezonansowego, model Dreadnought ma też zdecydowanie grubszy korpus oraz węższą i bardziej zaokrągloną szyjkę. Oba te elementy sprawiają, że gitara jest bardziej uniwersalna zarówno manualnie, jak i brzmieniowo. Mahoniowy top i głębsze pudło skutkują bardziej obfitym, ciepłym basem oraz miękkim środkiem.

Górne częstotliwości poblaskują już przy grze palcami, a użycie kostki wydobywa na wierzch jeszcze więcej szklistego połysku.
Można powiedzieć, że w odróżnieniu od Grand Auditorium, które znajdzie swoich odbiorców w gitarzystach zorientowanych na konkretny typ brzmienia i sposób gry, Dreadnought jest nie tylko bardziej nowoczesny i wszechstronny pod względem oferowanego tonu, ale też żywo reagujący na dynamikę gry – Grand Auditorium lubi mocniejsze, zdecydowane kostkowanie, Dreadnought potrafi zagrać subtelnie, ale doskonale oddaje też intensywniejsze zagrywki.

Podsumowanie testu
Po bardzo pozytywnej ocenie walorów konstrukcyjnych i brzmieniowych obu instrumentów, z pewnym zdumieniem odkryliśmy, że zostały one wykonane nie w niemieckiej siedzibie głównej, lecz w chińskim zakładzie produkcyjnym Framusa. Mimo to jest to wciąż robota w dużym stopniu ręczna, co zresztą widać w dbałości i precyzji, z jaką instrumenty te zostały zbudowane i wykończone, a wykorzystanie w procesie produkcji nowoczesnych technologii i świetnej jakości materiałów tylko polepsza końcowy rezultat tej pracy.
Wziąwszy pod uwagę wszystkie powyższe czynniki i wrażenia organoleptyczne oraz dodając do tego fakt, że obie gitary mają na pokładzie prosty, lecz skuteczny i niezwykle naturalnie przekazujący akustyczne brzmienie na sygnał elektryczny preamp firmy Fishman (z wbudowanym tunerem i systemem odwracania fazy), możemy śmiało powiedzieć, że Framus naprawdę postarał się, by za niewygórowaną cenę dać swoim klientom maksimum korzyści i jakości. A który rodzaj konstrukcji oraz wynikającego z niej brzmienia wybierzemy, zależy już tylko od nas i naszych upodobań.