Gdy jakieś urządzenie cieszy się powodzeniem na rynku, zyskując świetne opinie i wyniki, po jakimś czasie producent stara się „odświeżyć” produkt. Mesa Boogie idzie zatem za ciosem i wypuszcza kolejną wersję przebojowego basowego przedwzmacniacza.
The next logical step
Od momentu pojawienia się na rynku pierwowzoru dla DI Plus, idea tego urządzenia nie zmieniła się ani trochę. Dalej jest to centrum dowodzenia naszym brzmieniem. Powinien on stanowić centralny punkt naszego pedalboardu, być najważniejszym elementem występujący na samym początku łańcucha efektów. Po pierwsze taka jest logika budowania brzmienia w podłodze, a po drugie, bo na to zasługuje! Podobnie jak poprzednik Mesa Boogie Subway Bass DI-preamp był odpowiednikiem brzmienia basowej głowy Subway D-800, tak wersja preampu z „plusem” jest mniejszą, lżejszą ergo poręczniejszą projekcją brzmienia heada Subway D-800 Plus – ostatnio jednego z trzech basowych wzmacniaczy z amerykańskiej Petalumy (CA).
Jak wnikliwi basowi maniacy pewnie wiedzą, nowsza, bogaszta wersja z „plusem” świetnie przyjętej głowy D-800, rozbudowana jest o dodatkową sekcję EQ z atrakcyjnymi możliwościami dotyczącymi low oraz high mid. Identycznie nasz preamp posiada kilka dodatkowych udogodnień, których nie postadał preamp bez „plusa”. Można powiedzieć, że to są naczynia połączone i produkty ściśle ze sobą sprzężone. Po tym jak pojawiła się głowa Subway D800+ następnym logicznym krokiem było więc zaprojektowanie preampu opartego na pierwszym stopniu mocy i korekcji tego heada. Nasz preamp posiada więc te same regulatory dynamiki, głośności i korekcji brzmienia co głowa D-800+.
Kontrola
Idąc od góry od lewej widzimy przełącznik deep, który odpowiada za delikatne podbicie najniższego pasma oraz przesunięcie w dół działania filtru górnoprzepustowego. Producent ostrzega przed szarżowaniem z głośnością podczas takich ustawień korekcji, bo nie każda mała paczka napędzana solidnym wzmacniaczem potrafi to znieść. Drugi przełacznik to bright, co oznacza więcej prezencji w brzmieniu basu. Poniżej, w głównym rzędzie potów, zaczynamy od regulatora input (poziom sygnału na wejściu instrumentalnym – możliwe przesterowanie), a potem mamy boost, odpowiadający za poziom sygnały podczas używania opcjonalnego pedału boost (podbijającego sygnał np. na solówki). Kolejna sekcja to filtry hi-pass (pomaga kontrolować projekcję najniższych pasm w zakresie od 30 Hz do 125 Hz) oraz voicing, który jest specyficznym filtrem pasmowoprzepustowym dającym naprawdę fenomenalne rezultaty. Działa on na całym paśmie i powoduje podbicie dórki i dołu przy jednoczesnym podcięciu środka.
Mamy zatem na zawołanie klasyczny marcusowy „uśmiech” na korekcji, sprawiający, że słuchaczom i nam także pogodnieje oblicze. Dalej w prawo czeka cierpliwie bass (operuje do 80 Hz na zasadzie boost /cut) oraz najbardziej rozbudowany blok korekcji parametrycznej ogarniającej środek pasma. Potencjometrami u góry (mid freq) określamy centralny punkt dwóch „dzwonów”, które mogą przesuwać się w zakresie od 150 – 1800 Hz i 300 – 5000 Hz. Regulatorami mid gain (low i high) określamy głośność tych pasm (boost & cut). Korekcję wieńczy kontrola treble (boost/cut, z centrum na częstotliwości 2,5 kHz) oraz master. A wszystko zamknięte w metalowym lecz małym i lekkim opakowaniu. Jest bezproblemowy w transporcie choć byśmy mieli zabierać na koncert tylko mały plecak i gitarę. Zawsze pod ręką, zawsze „napakowany” rewelacyjnym brzmieniem. Dzisiaj, w czasach kiedy odchodzi się od dźwigania wielkich basowych zestawów „head + cab”, a granie z „uchem” staje się coraz bardziej powszechne, znaczenie niezawodnego preampu jest nie do przecenienia. Z tyłu znajdziemy oczywistości w rodzaju dwóch wyjść XLR (przed korekcją i po korekcji), jack, gniazda jack dla pętlę efektów, wyjście dla tunera a pod spodem slod baterii 9V, zatem nie trzeba się zawsze martwić o zasilanie z sieci.
Brzmienie
Brzmienie basowych headów Mesa Boogie zostało opisane wiele razy na łamach TopGuitar i można powiedzieć, że w kwestiach zasadniczych nie zmienia się ono w ogóle. Dla przykładu zarówno seria Carbine, jak i Subway odznaczają się na tle konkurencji skutecznością (siłą przebicia w miksie), czystością, „inteligencją” dźwięków. Nasz preamp także wie dokładnie co chcemy zagrać i idzie za nami w każdym wybranym kierunku. Dopasowuje się z naszą niewielką pomocą do techniki gry, sprawiając, że staje się ona jeszcze bardziej stylowa, a brzmienie bardziej sugestywne. Messa Boogie Subway Plus Bass DI to taki uszlachetniacz, który z automatu lokuje nasze basówki półkę wyżej, legitymizuje nas jako profesjonalnych basistów, choć byśmy niedomagali umiejętnościami technicznymi, czy też muzyczną wyobraźnią.
Zapasu tonów, barw, odcieni, dźwiękowej chromatyki zawartej w tym urządzeniu nie sposób w całości wykorzystać. Można za to wyeksponować do granic zdrowego rozsądku sound naszej basówki, dać fory solówkom, błysnąć smakowitym brzmienie zagrywek, oszołomić slapem, który „wbija gwoździe” dzięki korekcji preampu… Dla przykładu regulator input brudzi sygnał na modłę Lesa Claypoola, low mid odpowiada za bardziej organiczny, „drewniany” sound, hi mid pozwala uzyskać „suchy” pastoriusowski środek, voicing jedzie Marcusem Millerem aż miło, sekcja hi-pass pozwala uzyskać klimaty rodem z Motown, a przełącznik deep zaokrągla i zagęszcza najniższy słyszalny dół, jednocześnie leciutko podcinając górkę. Dzięki temu brzmienie staje się grubsze i masywniejsze… Możliwości jest tu bez liku, preamp jest cudem techniki akustycznej, trzeba tylko posiecdzieć, pokręcić, poprzełączać…
PRODUCENT: www.mesaboogie.com
DYSTRYBUTOR: www.lauda-audio.pl