Firma Neumann ma długą, liczącą sobie już dziewięćdziesiąt lat historię. Powstała w Berlinie w 1928 roku. Jej założycielem był Georg Neumann, zafascynowany mikrofonami niemiecki wynalazca, który chciał swoje teoretyczne idee przekuć w praktyczne zastosowania. W tworzeniu firmy pomagało mu dwóch znajomych: Eugen Reisz, szef laboratorium firmy AEG, oraz Erich Reickman. Pierwszym, natychmiast zauważonym produktem Georga, była tak zwana „butelka Neumanna”, ważący 3 kg i mierzący 40 cm mikrofon CMV3, wykorzystywany szeroko w radiofonii. W 1949 roku genialny konstruktor zaprezentował pierwszy mikrofon pojemnościowy z własnym wzmacniaczem lampowym, Neumann U47, znany też jako Tekefunken U47. Podwójna nazwa wzięła się stąd, że Telefunken był pierwszym dystrybutorem Neumanna. U47 jest modelem nadal użytkowanym i niezmiernie cenionym, jego aktualna cena wynosi około 15,000 Euro!
Poza wieloma późniejszymi, świetnymi modelami mikrofonów pojemnościowych, firma zasłynęła również własnymi monitorami studyjnymi, a także nacinarkami do płyt, które ma w swoim portfolio już od lat 30. Opracowała także własną konsoletę mikserską. Ważna sprawa: w 1973 roku w firmie Neumann opracowano omnikierunkowy mikrofon 80 KU, znany jako „Dummy Head”, czyli „sztuczna głowa”, służący do badań nad techniką nagrań binauralnych. Najwyższy standard techniczny i wykonawczy spowodował, że studia radiowe, nagraniowe i nagłośnieniowe na całym świecie posiadają produkty berlińskiej firmy i nie wyobrażają sobie, by mogło ich zabraknąć. Od 1991 roku Neumann stał się autonomiczną częścią Sennheisera, co pozwala mu zachować nie tylko własny dział R&D, ale również kształtować swoją politykę produkcyjną. Z początkiem 2019 roku na kilku wystawach sprzętu profesjonalnego i audiofilskiego, zademonstrowano pierwsze własne słuchawki dynamiczne, Neumann NDH 20.
BUDOWA
Każdy z obserwatorów rynku słuchawek, natychmiast musi dostrzec powinowactwo projektu wzorniczego NDH 20 do Sennheiserów HD 630 VB, powstałych już cztery lata temu. Tamte także są konstrukcją zamknięta i wokółuszną. Nikt tego pobratymstwa się nie wypiera, to żaden przypadek, choć same srebrno-satynowe kolory obudów są już dokładnym nawiązaniem do kolorystyki mikrofonów Neumanna. Budzące zaufanie muszle i jarzmo łączące je z obrotowym przegubem, wykonano z anodowanego aluminium. Stalowy pałąk ma od środka gumową prowadnicę, która gwarantuje odpowiedni, właściwie tłumiony ruch podczas jego regulacji. Aby zapewnić odpowiednio dużą długość pałąka, pomyślano aż o ośmiu skokach, przy jego zmniejszaniu taśmy chowają się w pasie nagłownym. Zakres regulacji jest imponujący, nie wyobrażam sobie głowy, na jaką nie udałoby się dopasować tych słuchawek. Poza tym właściwy rozmiar mają poduszki, wykonane z pianki z tak zwaną pamięcią kształtu, moje duże uszy mieściły się w nich bez problemu.
Szerokopasmowe przetworniki z magnesem neodymowym mają średnicę 38 mm i są nominalnie 150-omowe. Nie skorzystano z przepastnych magazynów właścicielskiej firmy, to własny produkt Neumanna. Membrany wykonano z tworzywa o nazwie Duofol. Sygnał dochodzi do jednej, wybranej nietypowo, bo prawej muszli. Złącze ma wielkość 2.5 mm i oczywiście posiada skuteczną blokadę przeciw wypadaniu wtyku. Trzeba zaznaczyć, że cała konstrukcja jest niezwykle solidna. Co prawda nie próbowałem tego, ale jestem przekonany, że przypadkowe upadki ze stołu na podłogę żadnej krzywdy im wyrządzić nie mogą. Druga uwaga jest natury estetycznej: to niezwykle ładne słuchawki. NDH 20 produkowane są w Chinach.
WYPOSAŻENIE
Jeśli chodzi o dodatki do zasadniczego produktu, producenci słuchawek dzielą się na szczodrych i skąpych. Berlińska firma daje to, co powinna i nic nadto, ostatecznie kieruje swoje zainteresowania w stronę zawodowców, a nie rozkapryszonych rozdawnictwem amatorów. Estetyczne, sztywne pudełko kartonowe absolutnie wystarcza do celów transportowych, a w nim umieszczono przede wszystkim dwa przewody wysokiej jakości. Pierwszy z nich, zapewne najwłaściwszy w warunkach zastosowań studyjnych, jest w części środkowej skręcony i ma długość 1.5 metra. Drugi, o długości 3 metrów jest prosty, przez co ma tendencję do samoczynnego skręcania. Obydwa kable zakończono wtykiem 3.5 mm z gwintowaną końcówką, by zagwarantować dodawanej przejściówce na 6.3 mm rzeczywiście pewne zamontowanie. Byłbym zapomniał o skromnym, raczej symbolicznym woreczku transportowym.
WYGODA NOSZENIA
To jedna z najistotniejszych, ale też najbardziej subiektywnych kwestii w użytkowaniu każdych nauszników. Biorąc pod uwagę masę NDH 20, wynoszącą bez przewodu 390 g, jak i fakt, że to konstrukcja zamknięta, należy uznać, że producent zrobił naprawdę wiele, by uczynić te słuchawki długotrwałym narzędziem pracy bez poczucia zmęczenia. Właściwie rozłożono ciężar całości, poza tym nic nie ciśnie, a przewód, mimo swej nie najmniejszej wagi, nie ciągnie. Mimo kilkugodzinnego słuchania uszy nie spociły mi się. W środkowej, wewnętrznej stronie miękkiego pałąku nagłownego, akurat tam, gdzie jest czubek głowy, znajduje się wycięcie, bardzo skutecznie osłabiające nacisk na głowę. Producent zadbał też o ułatwienia transportowe. Słuchawki mogą być płasko składane, a pałąki można „łamać”.
BRZMIENIE
Zanim opiszę dźwięk NDH 20, muszę powiedzieć o największej niespodziance sprokurowanej przez konstruktorów Neumanna, pewnego rodzaju wartości dodanej i wcale, mimo takiego rozmnożenia na rynku nauszników, nie tak częstej. Chodzi o to, że ten model przygotowano zarówno do pracy profesjonalistów, amatorów – audiofilów, jak i do zastosowań mobilnych! Być może rzut oka na parametry techniczne, a zwłaszcza 150 omów impedancji tego nie dowodzi, ale już czułość w granicach 114 dB owszem. Należy też podkreślić bardzo dobrą izolację od dźwięków otoczenia, naprawdę wystarczającą w przeciętnych warunkach ulicznych, określaną na -34 dB. Smartfon z dobrym torem audio wespół z NDH 20 jest wartościowym zestawem przenośnym, nie potrzebuje ekstra dodatków, ani dodatkowych wzmacniaczy, o ile tylko użytkownik zaakceptuje stosunkowo ciężki i długi przewód, który jednak można wsadzić do kieszeni kurtki.
Neumannów nie da się obiektywnie ocenić natychmiast po wyjęciu z pudełka. Należy im zapewnić dłuższy czas wygrzewania. Dałem testowanym około 30 godzin, a i tak grały coraz lepiej w miarę długości testów. Za to, proszę mi wierzyć, dumny napis na muszlach „Studio Headphone” w żadnym wypadku nie jest na wyrost, te słuchawki mają służyć jako narzędzie do monitorowania, edycji i miksowania. Bez wątpienia z tego zadania wywiązują się bardzo dobrze.
Chodzi mi przede wszystkim o spójność rejestrów, bez żadnych podbić i sztucznie podbijanych skrajów pasma. Podobnie obyło się bez manipulacji przy średnicy, dźwięk wszystkich zakresów jest równy. Dzięki temu słuchacz otrzymuje wyważony obraz dźwiękowy o godnej szacunku rozdzielczości. Do tego trzeba dodać minimalne zniekształcenia i bardzo dużą dynamikę, jak również realizm przekazu. To słuchawki którym w znacznym stopniu udaje się łączyć przeciwieństwa. Wierzę materiałom prasowym, że inżynierowie odpowiedzialni za ich dźwięk, za wzorzec godny naśladowania uznali własne monitory studyjne. Ci, którzy je znają, wiedzą, że to doskonały punkt wyjścia. Pewnie dzięki temu obfite brzmienie nigdy nie jest w żaden sposób podkolorowane, za to równe i prawdziwe. Doskonały, a w dodatku precyzyjny, szybki i dobrze rozciągnięty jest bas, który szczęśliwie nigdy nie góruje nad resztą pasma, tak zwany „wykop” można uznać za wzorcowy. Właśnie dzięki takim niskim dźwiękom i nieagresywnym górnym tonom, dochodzą do uszu nawet najmniejsze detale odtwarzanych nagrań. To samo należy powiedzieć o ich świetnej rozdzielczości i czystości. Swoje podstawowe, profesjonalne przeznaczenie udowadniają zrównoważeniem, spokojem przekazu i brakiem jakichkolwiek sztucznych „ozdobników” brzmienia. Dzięki tym cechom wiernie słychać cały materiał i każdą sekundę nagrania. Bardzo dobrze brzmią nagrania koncertowe, dokładnie słychać zmiany artykulacji, zmęczenie wokalisty, brawa i reakcje publiczności. Każdy realizator doceni taką dźwiękową uczciwość, zróżnicowanie i analityczność nagrań.
NDH 20 zaskakują jeszcze jedną cechą, często przez rasowych dźwiękowców traktowaną z pewnym dystansem. Chodzi mi o ich przestrzenność. Dokładnie definiowane plany, często na trójwymiarowej scenie, możliwość śledzenia poszczególnych grup instrumentów, znaczna szerokość sceny, uzyskana głębia dźwięku, budzą głęboki szacunek. To dzięki temu nagle odkryłem na płytach różne patenty uprzestrzenniania wokalistów i solistów-instrumentalistów, oczywiście niemające z prawdą wiele wspólnego. Ten test boleśnie uświadomił mi zasadniczą różnicę między rzetelnymi słuchawkami profesjonalnymi, za jakie uważam Neumanny NDH 20, a konstrukcjami audiofilskimi. Te pierwsze konstruuje się dla usłyszenia prawdy o dowolnym nagraniu. Drugie, dzięki różnym sztuczkom, mają epatować pięknym dla ucha, choć kompletnie sztucznym brzmieniem. Nasuwa się smutna konstatacja, że tak naprawdę słuchawkom dla amatorów jest naprawdę daleko do muzyki granej na żywo. Z różnych informacji wynika, że Neumann w przyszłym roku ma zamiar opracować jeszcze dwie pary słuchawek. Pobić jakość recenzowanych może być jednak niezwykle trudno! Jeszcze jedna, zasadnicza uwaga. NDH kosztują około 2200 zł. Uwzględniając istniejące realia to rewelacyjny stosunek jakości do ceny!
TESTOWAŁ: Marcin Andrzejewski
PRODUCENT: https://en-de.neumann.com/
DYSTRYBUTOR: https://aplauzaudio.pl/