Trwa internetowa epopeja Roberta Frippa, który zaangażował się na całego w coverowanie zaskakujących utworów i prezentowanie ich w co najmniej dziwnym anturażu. Nie mniejszą rolę odgrywa w tych filmikach jego żona, Toyah, która śpiewa tańczy, recytuje…
Seria Sunday Lunch momentami wzbudzała tyleż zainteresowania co zażenowania, dlatego długo opieraliśmy się, by o tym pisać. No ale z drugiej strony nie jest to jakoś bardzo kłopotliwa sprawa, by trzeba ją było zamilczeć na śmierć. Mimo wszystko performance’y Roberta Frippa i jego żony Toyah są bardziej zabawne niż wprawiające w zakłopotanie, więc… niniejszym zauważamy i komentujemy.
Niecodzienne kawałki, których nie spodziewalibyśmy się w wykonaniu Roberta Frippa (m.in. „Anarchy In the UK” Sex Pistols…) pokazują, że jest otwarty na muzykę i ma duży dystans do siebie, choć jego wizerunek zawsze był bardziej poważny i „profesorski”. Nagrania odbywają się w małej kuchni i mają dość familiarny, serdeczny nastrój, a para wypada, mimo momentami delikatnego wyuzdania Toyah, dosyć poczciwie.
To właśnie Toyah rozgrzewa dyskusję i dominuje na tych filmikach. Dla niektórych momentami zbyt dosłownie epatuje anatomicznymi szczegółami swojej urody, ale generalnie chodzi tu o zabawę. Kolejny przykład brytyjskiego poczucia humoru, który jest tak podany, że robi spore zasięgi.
Żeby nie było – w tym cyklu zdarzają się naprawdę piękne momenty, czego przykładem jest odcinek z wykonaniem kawałka Davida Bowie „Heroes”. Popatrzcie sami, jakie to fajne.
Toyah & Robert Frip „Heroes”
Wielu z Czytelników ma zapewne nadzieję, że ten serial się kiedyś skończy, bo niektóre muzyczne portale zapychają się wręcz od cotygodniowej prezentacji najnowszych dokonań pary, ale, jak się okazuje, siły małżonki Frippa, Toyah oraz jego samego są niespożyte.
Ostatnim wykonaniem Roberta i Toyah jest klasyk Motorhead „Ace of Spades”, czyli kolejne zaskoczenie, biorąc pod uwagę twórczość zespołu Frippa, czyli King Crimson. Zobaczcie jaki outfit przewidziała dla siebie tym razem Toyah i jak zinterpretował ten rockandrollowy klasyk Robert Fripp.