Mniej więcej w połowie lat dziewięćdziesiątych XX wieku stało się w muzyce rozrywkowej coś, co nie tylko było niezwykle interesujące, ale także coś, co nigdy przedtem nie miało miejsca. W przeciągu zaledwie kilku lat pojawiło się na gitarowej scenie kilka młodych osób, których twórczość w mgnieniu oka została okrzyknięta sensacją.
Dziennikarze, recenzenci i fani, którzy przyglądali się temu zjawisku nie przebierali w słowach. Określenia typu cudowne dziecko, geniusz czy wirtuoz padały nader często. Najbardziej znani gitarzyści, których określano tymi słowami, to Joe Bonamassa, Derek Trucks, Kenny Wayne Shepherd i Jonny Lang.
Dzisiaj muzycy ci nie są już nastolatkami. Każdy z nich ma za sobą sporą liczbę sesji nagraniowych, koncertów i wydawnictw. Czas, który upłynął od ich debiutu, zapewnia dystans niezbędny dla rzeczowej oceny ich twórczości. Startując mniej więcej z tego samego miejsca, każdy z nich obrał własną ścieżkę, która zaprowadziła ich na pozycje, jakie zajmują dzisiaj w gitarowym światku. Zarówno same drogi, jak i miejsca, do których prowadzą, wydają się być jednakowo interesujące.
I to właśnie im poświęcony jest artykuł Jakuba Jeżyny w lipcowym numerze, do którego lektury Redakcja TopGuitar serdecznie zaprasza i poleca uwadze wszystkich czytelników portalu.