W zeszłym roku ukazała się nowa płyta i minęła dwadzieścia lat współpracy Steve’a Vaia z firmą Ibanez. Ibanez JEM to już klasyka! Aby to uhonorować, japońska firma postanowiła wyprodukować sto dokładnych replik osobistej gitary Steve’a nazywanej EVO. Wszystkie nawet najmniejsze zadrapania zostały odtworzone, przetworniki neck przyklejono taśmą. Ultracienki gryf, pickupy DiMarzio Evolution oraz mostek Edge w pierwszej wersji. Wszystkie gitary z oryginalnym autografem Steve’a Vai’a.
Podczas sesji nagraniowej płyty „The Story of Light” gitarzysta używał kilku modeli Les Paul (w tym hollowbody), Stratocasterów (m.in. Eric Johnson), Telecasterów oraz akustycznych Ibanezów Euphoria, dwunastostrunowego Taylora i sitaru Coral. Jedna z ciekawostek związanych ze sprzętem Steve’a dotyczy strun. Firma Ernie Ball podesłała gitarzyście swój nowy produkt. Dotychczas, jak na shreddera z lat osiemdziesiątych przystało, Steve używał głównie standardowych strun grubości 09–42 i od czasu do czasu również zestawu 10–46, natomiast do gitar siedmiostrunowych na ogół zestawu 09–46 + 56. Ernie Ball wyprodukował zupełnie nowe struny, w których zmieniono przede wszystkim rodzaj użytego materiału. Zamiast tradycyjnych stopów stali i niklu firma użyła kobaltu, materiału stosowanego m.in. przy budowie magnesów samaro-kobaltowych. Kobalt jest dużo bardziej podatny na wpływ pola magnetycznego, również tego z przetworników gitarowych. Struny kobaltowe drgające w polu naszych pickupów dostarczają większy sygnał wyjściowy. Steve Vai potraktował to jako zupełnie nową jakość.