Wielki Steve Vai w 1993 roku wyciągnął Devina Townsenda z garażu i postawił na największych scenach świata. Od tego czasu Devin, choć bardzo chce, nie może do tego garażu wrócić. Całe szczęście dla nas.
Kiedy przyjechał do niemieckiego Markneukirchen na zeszłoroczny Warwick Bass Camp, można było zaobserwować małe poruszenie, choć gwiazd na imprezie nie brakowało. Uczestnicy przyglądali mu się z daleka i szeptali między sobą, że zupełnie nie wygląda i nie zachowuje się jak gwiazda, raczej jak zwykły facet. Chwilę później ten zwykły facet nazwiskiem Devin Townsend, który w swojej ponad dwudziestoletniej karierze wydał już dziesiątki przeróżnych stylistycznie płyt i zagrał setki koncertów, zjawia się na umówionym wywiadzie. Kubek czarnej kawy, czapka, bluza…
Wywiad Jakuba Milszewskiego z Devinem Townsendem przeczytacie w sierpniowym wydaniu magazynu TopGuitar (TG 8/2016).