Rozmawiał: Piotr Nowicki
Pochodzący z Izraela Ethan ukończył Berklee College of Music, wydał właśnie debiutancki album w wytwórni Magna Carta i załapał się do formacji Angels of Babylon (w której gra min z Davem Ellefsonem ex Megadeth). Płyta „Out Of Oblivion” jest naprawdę niezła – zanim ją przesłuchacie, przeczytajcie koniecznie poniższy wywiad!
Piotr Nowicki: Ethan, czy to prawda, że utworem „Night City” wywalczyłeś sobie stypendium na Berklee? Jak pamiętasz czas spędzony w tej szkole? Jakie możliwości dała ona Tobie jako muzykowi?
Ethan Brosh: Utwór „Night City” (drugi na „Out of Oblivion”) był jednym z głównych utworów wykonywanych przeze mnie podczas przesłuchania do stypendium w Berklee – wówczas wciąż jeszcze mieszkałem w Izraelu. Po przyznaniu mi stypendium, w 2001 roku przeprowadziłem się do Bostonu i zacząłem studiować. Z tą szkołą wiążą się same najlepsze wspomnienia – tu przez rok przewija się cztery tysiące muzyków! Nie wydaje mi się, by było jakieś inne miejsce na świecie podobne do tego. Berklee daje wiele możliwości młodemu muzykowi. Przede wszystkim okazję grania z tak wieloma utalentowanymi muzykami, nauki u światowej klasy nauczycieli i czerpania inspiracji z tego otoczenia. Uczelnia umożliwia studentom granie prób i występowanie na ciekawych scenach, ma także wysokiej klasy studia, gdzie uczniowie mogą czasem nagrywać i produkować swoje projekty. Jedną z możliwości, jakie Berklee zapewniło mi osobiście, było zaproszenie mnie do poprowadzenia warsztatów w zeszłym roku. Uczyłem kilka grup młodych gitarzystów i to był czad!
Jak poznałeś muzyków, z którymi nagrałeś album?
Znam Mike’a Mangini z Berklee – jeden z moich nauczycieli zarekomendował mnie jemu i już prawie mieliśmy zaklepaną wspólną trasę w 2002 roku. Joe Stump to inny świetny gość, którego znam z tej uczelni. Miałem także okazję studiować z Gregiem Howe’m i George’m Lynchem, co doprowadziło do szczęśliwego zakończenia (obaj zagrali na płycie Ethana – dop. Autora). Trochę czasu to nam zabrało, ale udało się stworzyć album, o którym marzyłem. No i jeszcze Derek Riggs (Iron Maiden) jako autor okładki!
Czemu na producenta wybrałeś Chrisa Tsangaridiesa? Jak przebiegała Wasza współpraca?
Chris Tsangarites dlatego, że ma jedną z najlepszych par uszu w biznesie! Uwielbiam niektóre jego dokonania i miałem szczęście, że mi pomógł. Wziąłem go po tym, jak nauczyłem się, że nie studio i sprzęt, ale ten, kto w nim siedzi, ma znaczenie. Spędziłem tydzień w Anglii, pracując z Chrisem, nauczyłem się wielu rzeczy, album został zmiksowany i zmasterowany w najlepszy możliwy sposób i na dodatek znalazłem fajnego kolegę. To jeden z najfajniejszych gości, jakich spotkałem w życiu.
W zakończeniu albumu zamieściłeś Preludium Nr 4 Bacha. Nie bałeś się, że te cztery minuty wyciszenia będą stanowiły duży kontrast w stosunku do dynamicznych utworów rockowych?
Wybrałem je dlatego, że to jeden z moich ulubionych kawałków kompozytora, którego zawsze uważałem za najlepszego muzyka w historii. Miałem wątpliwości, czy zamieścić tego typu utwór na albumie metalowo-hardrockowym. Wymyśliłem sobie, że miłośnicy gitary prawdopodobnie zaakceptują to, bo jest to taki boski kawałek muzyki. Gdy nagrywałem ten album, chciałem stworzyć najlepsze numery instrumentalne w historii. Myślę, że jednym z problemów jest to, iż większość gitarowych kawałków zaczyna brzmieć na krążku podobnie. Czułem, że preludium Bacha będzie fajną przerwą od cięższych brzmień, że pomoże ono wprowadzić rozróżnienie.
Spośród wszystkich numerów z płyty, miniatura „Affliction” wydaje się być najbardziej związana z Yngwie Malmsteenem. Co według Ciebie młodsi muzycy zawdzięczają Yngwiemu?
Choć uwielbiam Yngwiego i myślę, że jest świetny, „Affliction” to w rzeczywistości inny kawałek Bacha, który zaaranżowałem na gitarę elektryczną, grając nuta w nutę oryginalną kompozycję za wyjątkiem ostatniej frazy, która zamyka album. Myślę, że młodzi gitarzyści zawdzięczają wiele Yngwiemu i szczególnemu wpływowi, jaki miał na gitarowy świat. Wiele osób zawdzięcza mu także inspiracje, o których później nie wspominają. Myślę, że jest świetnym kompozytorem, ale nikt nawet o tym nie mówi. Poza tym, że świetnie gra, jest niesamowitym autorem. Jakkolwiek próbowałem nie zżynać z niego, to czasem kusiło mnie, by wrzucić w solówkę jego szybkie przebiegi i arpegia, ponieważ jest to fajna zabawa. Ale musiałem przypominać sobie, że to nie moje i że wielu innych ludzi już pożyczyło wiele od niego. Tu i ówdzie coś ukradłem, ale mówię o tym otwarcie.
Jakich gitar używałeś podczas nagrywania albumu? Napiszesz nam coś o tej czerwonej, na której grasz w wideo do „The Hit Man”?
Używam głównie kopii Stratocastera z lat 60. Ma Floyd Rose’a i DiMarzio Super Distortion przy mostku oraz single pośrodku i przy podstrunnicy – tak po prostu lubię. Użyłem także mojej pierwszej w ogóle gitary Ibaneza RG-760 z przystawkami EMG. Wypada dobrze, szczególnie gdy chodzi o czystą barwę. Na tej płycie używałem także kilku Charveli. Gitara, którą widać w wideo do „The Hit Man” jest tak naprawdę różowa. To Fender HM z lat 80. Naprawdę ją lubię i chciałbym, by Fender znów przywrócił je do produkcji. Miały naprawdę szeroką i szybką podstrunnicę, a także bardzo fajny, gruby środek w barwie. Nie mam kontraktu z żadną firmą gitarową, więc gram na tym, co lubię. Czekam na taki kontrakt, by firma zbudowała mi taką gitarę, jaką chcę.
Masz zatem w ogóle jakiś kontrakt?
Przekonuję ludzi do wypróbowania technologii ISP. Buck Waller jest właścicielem tej firmy i był również założycielem Rocktrona oraz głównym pomysłodawcą świetnych produktów tej firmy. ISP są nawet lepsze, ktokolwiek gra na wysokoczułym sprzęcie, powinien mieć ich Decimator w swoim racku, najlepiej wycina szumy! Mam też kontrakt z Kahlerem – ich mostki były fajne w latach 80. i wciąż są. Ostatnio miałem szansę pracować z NADY – John Nady jest kolejnym wspaniałym inżynierem, który robi świetne produkty, oryginalne bezprzewodowce. Używam też pedałów distortion AMT Electronics. Chciałbym też dodać, że gram dużo na starym ADA MP-1. Naprawdę chciałbym, by ADA wróciła na rynek, to kolejna świetna rzecz, która została zaprzepaszczona w latach 90.
Więcej informacji o Ethanie znajdziecie na stronie: www.ethanbrosh.com