Gene Simmons to postać, która nie wymaga przedstawiania. Znany przede wszystkim jako demon z zespołu KISS, przez dekady wzbudzał kontrowersje swoim dzikim stylem życia, ekstrawaganckim wizerunkiem i bezkompromisowymi wypowiedziami. Ale jak się okazuje, nawet twardziele mogą przejść metamorfozę. W wywiadzie dla podcastu Steve-O, Simmons otwarcie mówi o swojej przemianie z hedonistycznego rockmana w oddanego męża i ojca. Jego szczerość i refleksje na temat życia rodzinnego to dowód na to, że ludzie potrafią się zmieniać – czasami nawet ci najbardziej nieoczekiwani.
Gene Simmons przez lata zyskał reputację nie tylko dzięki swojej muzyce, ale także dzięki kontrowersyjnemu stylowi życia. Seks i rock 'n’ roll były jego codziennością. Jednak za maską demona kryje się człowiek, który przeszedł niezwykłą transformację. Nie mogę umrzeć samotny” – wyznaje, ujawniając, jak ważna stała się dla niego rodzina. Czy demon rocka naprawdę może stać się wzorem do naśladowania?
Od hedonisty do męża i ojca
Gene Simmons przez długie lata był symbolem hedonistycznego trybu życia.
„29 z pierwszych lat naszego związku byliśmy niezamężni, a ja robiłem wszystko, co sobie wyobrażałem – byłem kompletnie pochłonięty sobą, arogancki” – przyznaje w wywiadzie.
Jego relacja z Shannon Tweed, była pełna wzlotów i upadków, ale nigdy nie była formalizowana małżeństwem. Mimo to Shannon pozostała przy nim, co Simmons do dziś uważa za cud.
Simmons nie kryje, że jego podejście do życia było skrajnie egoistyczne.
„Jeśli ktoś pytał, dokąd idę, odpowiadałem: 'Kto chce wiedzieć?’” – mówi, podkreślając swoją dawną arogancję.
Mimo to, Shannon wytrzymała przy jego boku, co z perspektywy czasu Gene uważa za niezwykłe.
Przełomowy moment
Wszystko zmieniło się, gdy Simmons doznał epifanii podczas kręcenia odcinka ich rodzinnego reality show „Gene Simmons Family Jewels”. Znajdowali się wtedy w Belize, a Gene nagle zdał sobie sprawę, że może umrzeć samotny.
„Miałem 62 lata, teraz mam 75, i nagle dotarło do mnie, że mogę umrzeć samotny, jako zgorzkniały stary ch…j, a osoby, które najbardziej kocham, mogą nie być przy mnie” – wspomina.
To doświadczenie skłoniło go do podjęcia decyzji, by uporządkować swoje życie. Gene postanowił oświadczyć się Shannon i być z nią na dobre i na złe.
„Zrozumiałem, że nie mogę żyć bez Shannon, że nie mogę umrzeć samotny. Wszystko, co kiedyś wyśmiewałem, nagle stało się dla mnie rzeczywistością” – mówi.
Palenie przeszłości
W ramach procesu oczyszczenia i budowania zaufania, Simmons postanowił spalić wszystkie kompromitujące zdjęcia, które gromadził przez lata. Była to symboliczna ceremonia, która miała na celu pokazanie Shannon, że jest gotów na nowy rozdział w życiu.
„Zrobiliśmy to publicznie i pokazaliśmy w naszym show. Spaliliśmy te zdjęcia razem” – mówi Gene.
Jego decyzja o zniszczeniu tysięcy zdjęć Polaroid z kobietami, z którymi miał romanse, była aktem symbolicznego zamknięcia przeszłości.
„Kiedy zdecydowałem się oświadczyć, powiedziałem: musimy położyć wszystkie karty na stół. Muszę ci powiedzieć wszystko, co się wydarzyło” – wyznaje.
Nowy Gene
Dziś Gene Simmons jest dumnym ojcem i oddanym mężem. Jego przemiana jest dowodem na to, że nawet najbardziej zatwardziali hedonistyczni rockmani mogą się zmienić. Simmons jest teraz bardziej skoncentrowany na swojej rodzinie niż na dawnych ekscesach.
„Jeśli masz szczęście i znajdziesz swoją bratnią duszę, nie chcesz być z nikim innym” – mówi.
Jego słowa pokazują, że mimo burzliwej przeszłości, potrafi docenić wartość prawdziwej miłości i oddania.
„To brzmi jak całkowicie inny facet, niż kiedykolwiek myślałem, że będę. Myślę, że to się nazywa dojrzałość” – dodaje z uśmiechem.
Co dalej?
Gene Simmons nie tylko zmienił swoje życie osobiste, ale także zawodowe. Z powodzeniem prowadzi swoje restauracje Rock & Brews i angażuje się w różne przedsięwzięcia biznesowe. Jego pasja do muzyki pozostaje niezmienna, ale teraz jest ona równoważona przez miłość do rodziny.
„Mówię wam, sekretem życia jest zdrowie i rodzina” – podkreśla.
Jego słowa są przypomnieniem, że prawdziwe bogactwo nie leży w materialnych dobrach, ale w relacjach, które budujemy i pielęgnujemy przez całe życie.