Joe Perry z Aerosmith zauważył ostatnio, że idealne brzmienie nie istnieje, podobnie zresztą jak zły sound. Przyznał także, że sam wzmacniacz odgrywał kiedyś najważniejszą rolę w kształtowaniu brzmienia.
W niedawnym wywiadzie dla Guitar World Perry został poproszony o wspomnienia z dawnych lat, kiedy to sam gitarowy wzmacniacz musiał wystarczyć by wygenerować paletę brzmień, od leadów, po przestery: „Cóż, to klasyczne brzmienie i te wczesne efekty były wówczas interesujące. Miałeś czysty dźwięk, a potem był ten brud, na przykład przesterowanie.”
Wszystko wydarzyło się przez przypadek i zgodnie z legendą o – w zależności od tego, komu wierzysz – wzmacniaczach spadających z ciężarówek, czy czegokolwiek innego. Wynikało z tego przesterowanie dźwięku, a muzycy powiedzieli wtedy: 'No cóż, w porządku, mimo to skorzystajmy z tego!’
Joe kontynuował: „Mówimy o starych piosenkach, takich jak 'Rocket 88′ i 'Rumble’. A potem pojawił się ktoś ze wzmacniaczami lampowymi z jakimiś tranzystorami, kondensatorami i transformatorami, które generują zniekształcenia, gdy na skali dojdziemy do 10. To była magia! Tak więc od lat 50. do 60. stało się to czymś w rodzaju charakterystycznego brzmienia. Oczywiście Marshall i inne angielskie firmy produkujące wzmacniacze wykorzystali to, ponieważ mieli chłopaków, którzy chcieli większej głośności.”
Ludzie wciąż gonią za tym dźwiękiem, który Clapton miał z Bluesbreakers
Joe Perry powiedział także, że nie ma ani dźwięków „idealnych”, ani „złych”: „Ted Nugent powiedział kiedyś Eddiemu Van Halenowi: 'Gdybym miał twój sprzęt, brzmiałbym jak ty’. Ale podłączył się i brzmiał jak Ted.”
Jeśli chodzi o wzmacniacze lub efekty, nie sądzę, żeby gdziekolwiek były okoliczności, w których mógłbyś powiedzieć: 'Znalazłem idealny ton’, ponieważ nie ma złych brzmień
Joe nie potrafił jednak przekonująco uzasadnić takiego stanowiska, a jego wytłumaczenie ma dość luźny związek z odważną tezą, że „nie ma złych brzmień”: „Kiedy pomyślisz o tym, co pasuje do danej piosenki, nie ma złych tonów. Na przykład 'Dude (Looks Like A Lady)’ został zainspirowany przez Stevena używającego sampli i przekształciło się to w taki rezultat, że kiedy gramy na żywo, wyzwala to klawiszowiec. Ale tym, co zainspirowało tę piosenkę, były zmiany akordów, riff i gitara. Melodia przyszła później. I jest to piosenka, której ludzie uwielbiają słuchać.”