Zdarza ci się zatykać uszy, kiedy słyszysz najnowsze produkcje, które mają bardzo skompresowany dźwięk?
Tomek Lipiński: Zdarza mi się. A to, czego nienawidzę, to dostrajacze wokalu, które stosuje się w tej chwili jako taki modny efekt. Nie cierpię tego.
Czyli w kilka chwil mogę brzmieć jak profesjonalny wokalista?
Tomek Lipiński: Można nawet nie umieć śpiewać. Ja nie jestem wybitnym wokalistą. Trudno mnie nazwać piosenkarzem. Jestem wokalistą rockowym i mój styl śpiewania jest bardziej uliczny. Nawet tam, gdzie są jakieś nieczystości i chropowatości, zostawiliśmy to, bo to jest pewien autentyzm. jak słuchasz Micka Jaggera, Boba Dylana, to oni nie stroją, oni nie śpiewają czysto, bo to nie o to chodzi. Nie może być obciachu, nie może być fałszów, natomiast to nie jest wokalna technika belcanto, to nie jest muzyka wyprodukowana na komputerze. To jest żywa muzyka trzech modeli, którzy biorą instrumenty i z rozkoszą wspólnie grają.
Tomku, w którą stronę mamy nie iść, nawiązując do tytułu piosenki „Nie idź w tamtą stronę” na twojej nowej płycie?
Tomek Lipiński: Ja na tej płycie w paru piosenkach nawołuję do opamiętania się.
W tym tekście jest publicystyczna szpilka?
Tomek Lipiński: Jest. Jak ja widzę, jak się z łbów polityków kurzy, jak ich polityczne emocje zaślepiają i ludzie, wydawałoby się inteligentni, głupieją… Postanowiłem się do tego odnieść i napisałem: „nie dajmy sobie wmówić, że więcej nas dzieli, niż łączy”.
Zawiodłeś się na nich? Do takiego wniosku doszedłem, czytając twoje wywiady we wcześniejszych latach.
Tomek Lipiński: Masz na myśli Platformę Obywatelską i całą historię z tym związaną?
Tak.
Tomek Lipiński: To, co się wydarzyło osiem lat temu, czyli historia pisowskiego rządu, który tak się zakiwał, że potknął się o własne nogi i sam się obalił; to, co się działo w trakcie tego krótkiego okresu rządzenia PiS-u [lata 2005–2007 – przyp. BB], a czego młodzi ludzie już dziś nie pamiętają, było tak koszmarnie, tak niewyobrażalnie trącące totalitaryzmem i zamordyzmem, że ja i większość Polaków miała pouczcie, że to jest sytuacja typu bierz wszystkie ręce na pokład i trzeba ratować kraj przed osuwaniem się w jakąś czarną dziurę. Moja motywacja była po prostu patriotyczna, gdyby to nie była Platforma, tylko jakaś partia czerwonych czy różowych czubów i też miała wtedy szansę przyblokować PiS, to pomógłbym partii różowych czubów.
Boleśnie odczułeś okres rządów PIS-u? Tak przeczytałem w biografii Roberta Brylewskiego. Przeżywałeś ten okres?
Tomek Lipiński: wyobraź sobie, że jeździsz na koncerty, przychodzi właściciel klubu i mówi: słuchajcie, uważajcie, co mówicie i co śpiewacie, bo są służby i nagrywają. jeśli dochodziło do sytuacji, że z gotowych magazynów ilustrowanych były wycinane strony, które komuś się nie spodobały w najwyższych władzach – długo by można o tym mówić – jeżeli się generuje afery, których nie ma, po to, żeby udupić konkurentów politycznych, jeżeli urządza się w Sejmie konferencję prasową w stylu całkowicie totalitarnym, tzn. zaprasza się tylko media ojca Rydzyka, a przed wszystkimi innymi zamyka się drzwi. w demokratycznym państwie takie rzeczy? Ludzie, po prostu opamiętajcie się. Najgorsza Platforma zawsze będzie lepsza od najlepszego PiS-u, co do tego nie mam żadnych wątpliwości. Dzisiaj już jest może trochę inaczej, ale ja się odnoszę do tamtych czasów.
A jak jest teraz Tomku?
Tomek Lipiński: Teraz jest tak, że Platforma przez pierwsze cztery lata była, powiedzmy sobie, jak cię mogę. jeszcze dzięki temu wygrali następne wybory. i niestety, ta druga kadencja sprawiła, że kompletnie się pogubili. wydawało im się, że wszystko mogą. To, co Platforma zaczęła robić zwłaszcza na tych niższych szczeblach, już nie mówię o Pendolino itd. Dowiaduję się z mediów, że Najwyższa izba Kontroli zbadała drogi i okazuje się, że większość tych dróg przez osiem lat nie miała kontroli jakości, że 60–70% nie spełnia norm. To jest jakaś kompletna paranoja. wiele rzeczy się udało, wiele rzeczy się nie udało. Zbiedniało środowisko artystów, które w większości Platformę wtedy poparło. wszyscy widzieliśmy w Platformie jednak jakąś nadzieję na docenienie roli sztuki, na jakąś też liberalizację obyczajową etc. Mam wrażenie, że Platforma gra na wszystkie strony tylko po to, żeby się utrzymać przy władzy. i właściwie im się wydawało, że tu zagospodarują prawicę przez Gowina, tutaj lewicę przez Palikota.
Taka pogodynka, która chce zaspokoić wszystkich widzów pogody.
Tomek Lipiński: Okazało się, że już ta koncepcja ewidentnie w drugiej kadencji się posypała. Muzycy zbiednieli. Niedawno mieliśmy muzyków filharmonijnych, którzy grozili strajkiem. wprowadzenie VAT-u na koncerty. Naprawdę jest ciężko. Ludziom wydaje się, że artyści są szalenie bogaci, bo oglądają w telewizji tych kilkunastu artystów, którzy – powiedzmy sobie – na polskie warunki są zamożni. Natomiast 90% artystów to ludzie, którzy albo klepią biedę, albo z dużym trudem próbują sobie dawać radę. ja, gdybym nie napisał w życiu tylu piosenek, z których część na szczęście ciągle działa, żyje, i te zaiksy ciągle do mnie płyną, to nie byłbym w stanie uprawiać tego zawodu. Musiałbym robić coś innego. Nie byłbym w stanie utrzymać się z muzyki. i tak mieszkam w wynajętym mieszkaniu.
Tomku, czy mógłbyś przekazać kilka rad młodym zespołom, które zaczynają przygodę z muzyką?
Tomek Lipiński: Jest to trudne pytanie. Naszemu pokoleniu było pod wieloma względami łatwiej, ponieważ działaliśmy w innej rzeczywistości, nie dającej żadnych perspektyw. wybór, którego dokonałem w życiu, czyli że zajmę się muzyką, to nie był wybór kariery życiowej, tylko właściwie nic innego nie było do roboty. No to dobrze, mogę realizować swoje marzenia młodości dzieciństwa.
Artyzm miałeś już wyssany z mlekiem matki.
Tomek Lipiński: No miałem. wszyscy dookoła byli artystami. chociaż właściwie wydawało mi się, że będę plastykiem, grafikiem. Nie za bardzo mi się chciało wierzyć, że mi się uda być muzykiem – udało się – ale tak jak mówię, była to do pewnego stopnia decyzja wymuszona czy spowodowana okolicznościami, a nie jakiś świadomy wybór drogi życiowej. Zresztą jakiego wyboru można było dokonać w 1978 czy w 1979 roku? Kiedy już mieliśmy kartki na jedzenie, kiedy się wszystko sypało, kiedy zaraz wybuchła Solidarność, a za chwilę był stan wojenny. co można wtedy planować? Nic, kiedy nie wiesz, co będzie za chwilę.
Dzisiaj jest łatwiej planować, dzisiaj można sobie budować karierę od nastolatka albo czasami jeszcze wcześniej, jak rodzice cię odpowiednio zmotywują. Myślę, że są dwie drogi. jedna jest taka, że traktuję muzykę jako zawód, chcę zarabiać pieniądze, podporządkowuję to temu, i wtedy ruchy są klarowne, bo cel jest dosyć wyraźny. Druga droga to jest droga artysty, który chce być przede wszystkim artystą, tzn. ma to szaleństwo w sobie, które mu każe czasami nawet głodować, ale dzielić się sobą z innymi ludźmi, bo w sumie sztuka na tym polega. i to jest oczywiście droga trudniejsza, bo ona jako niezorientowana na zarobek może tego zarobku nie przynieść.
Może będzie trzeba robić coś innego, równolegle czekając na sukces, który może nigdy nie nadejść, ale oczywiście jeśli ktoś z czytających nasz wywiad chce być artystą i traktuje to poważnie, to bardzo się z tego cieszę i życzę, żeby w tym wytrwał, bo jeśli chce się dokonać czegoś w muzyce, czegoś ważnego, czegoś, co będzie pamiętane i słuchane po latach, to trzeba się skupić na muzyce, na przekazie, na indywidualności przede wszystkim, bo zarobić wtórnością można, ale odznaczyć się w historii już nie. więc przede wszystkim prawdziwych artystów namawiam do tego, żeby nikogo nie naśladowali. Zauważam, że dzisiaj jest często takie myślenie.
Zakładamy zespół, gramy jak ten czy tamten, czy ktoś jeszcze inny – to może być dobre, żeby się skrzyknąć, ale potem trzeba to szybko porzucić i znaleźć swoje własne tzw. artystyczne oblicze. Nie można być wtórnym, nie można grać jak ktoś, ponieważ zawsze ten ktoś będzie pierwszy, lepszy.