Zgadzam się z tobą. Często młode zespoły popełniają błędy, o których mówiłeś. Często się w nich gubią.
Tomek Lipiński: I w tym zostają, w tym tkwią i zostają wtórnymi zespołami.
Albo grają na weselach. [śmiech]
Tomek Lipiński: Albo grają na weselach.
Ktoś ci proponował granie na weselu?
Tomek Lipiński: Grałem na weselu. To było bardzo dawno temu, w stanie wojennym. To było wesele mojej znajomej w nieistniejącym klubie Akwarium z Brygadą Kryzys, o ile sobie dobrze przypominam, ale to było dla przyjaciół.
Pewnie do dziś pamiętają ten występ. Przejdźmy teraz do książki. Tytuł „Dziwny, dziwny, dziwny” jest dziwny. Skąd pomysł na taki oryginalny tytuł twojej publikacji?
Tomek Lipiński: Myśleliśmy nad tytułem i igor Zalewski [wydawca książki Tomka Lipińskiego – przyp. BB] zaproponował ten tytuł w odniesieniu do jednej z moich piosenek. Mieliśmy różne pomysły i uznaliśmy w trójkę razem z Piotrkiem Bratkowskim, czyli współautorem tej książki, że ten jest najlepszy. Trzeba powiedzieć, że nie jest to książka napisana przeze mnie, bo gdybym ja zaczął pisać historię swojego życia, to zajęłoby mi to pięć lat i byłaby to bardzo gruba książka.
A więc możemy się spodziewać części drugiej?
Tomek Lipiński: Na razie nie zapowiadam, bo by mnie wydawca zabił! [śmiech] Zresztą nie wiem, czy kiedykolwiek taką książkę napiszę. Mówię, jakby to wyglądało, gdybym ja ją pisał. To jest rozmowa, bardzo długi wywiad.
Wywiad-rzeka?
Tomek Lipiński: Zgadza się. wywiad przeprowadzony przez Piotrka Bratkowskiego, mojego rówieśnika, który przeprowadził pierwszy wywiad w życiu ze mną trzydzieści lat temu.
Czytając tę książkę, doszedłem do wniosku, że wiele was łączyło.
Tomek Lipiński: To samo pokolenie, wychowaliśmy się w podobnych środowiskach. ja w Śródmieściu Południowym, on na Żoliborzu, ale mieliśmy, nie znając się wcześniej, wielu wspólnych znajomych, więc ten wywiad nie jest wywiadem dziennikarza z artystą, tylko to jest bardziej spotkanie kumpli po latach. i z tego wynikło, że pewne wątki dominują, inne się nie pojawiają, bo to jest zapis rozmowy. „Dziwny, dziwny, dziwny” to jest dobry, nośny tytuł. jest też dobry, bo odwołuje się do mojej piosenki.
Przy okazji ktoś kupi twoją nową płytę – ciekawy zabieg marketingowy.
Tomek Lipiński: Promujemy te dwa tytuły w daleko posuniętej synergii.
To może czas na film?
Tomek Lipiński: Chcę odpocząć po ciężkim roku pracy. [śmiech] wracając do tytułu książki, ja nie jestem dziwnym człowiekiem, ale na pewno można powiedzieć, że te moje losy były dziwne w kontraście do losów większości Polaków. Nie jestem katolikiem, nie jestem nawet chrześcijaninem, nie jestem fanem piłki nożnej, nie piję piwa.
To co ty robisz w Polsce, Tomku? [śmiech]
Tomek Lipiński: Jestem alienem.
Mówisz o tym w swojej książce bardzo często. z drugiej strony, jesteś artystą, który chce się wybić na pierwszy plan, bo każdy artysta tak ma. Jak ty godzisz te dwie cechy charakteru?
Tomek Lipiński: Taki przyjąłem sobie model pracy, że realizuję w muzyce to, co mi w duszy gra. Nie kieruję się względami utylitarnymi, merkantylnymi i pokładam wielką nadzieję w tym, że to, co mi gra w duszy, zagra w duszy słuchaczy, którzy słuchają moich utworów, to mi da pieniądze na życie. To się czasami sprawdzało i nie sprawdzało. Ogólnie, w całym moim życiu to się sprawdziło, bo żyję z muzyki. Nie jestem człowiekiem bogatym, ale mam z czego żyć, nie mam majątku. Tak jak wcześniej mówiłem, mieszkam w wynajętym mieszkaniu, jeżdżę trzynastoletnim samochodem, ale większość ludzi na świecie, żeby mieć to, co ja, musiałaby po prostu sprzedać nerkę albo wątrobę. Tak świat niestety wygląda, więc narzekać mi nie wolno. czasami patrzę na przyszłość z lękiem, bo emerytury mieć nie będę. Moje piosenki może będą grane i tantiemy będą przychodzić, a ja będę jeszcze w stanie jako siedemdziesięciolatek od czasu do czasu wyjść na scenę i zagrać. Mam nadzieję. To są takie rzeczy przyziemne, ale dla człowieka kończącego w tym roku sześćdziesiąt lat to zaczyna być istotne.
Ile? Nie wyglądasz na tyle.
Tomek Lipiński: Dziękuję. [śmiech] Taka jest prawda.
Muzyka odmładza.
Tomek Lipiński: Niewątpliwie. Artysta to taki dziwny przypadek człowieka, który kieruje się innymi pryncypiami niż inni ludzie. jest w stanie poświęcić wszystko dla sztuki. Dlatego, że artysta myśli, iż ma misję… Może nie zmieniania świata itd. Oczywiście za młodu tak się myśli. Po latach wiadomo, coś tam się udało zrobić, coś tam się udało zmienić w tym świecie poprzez oddziaływanie na ludzi muzyką, słowem. Może się udało w latach osiemdziesiątych, w tym ponurym okresie pomóc młodym ludziom zachować godność, tożsamość – przynajmniej w minimalnym wymiarze. jeżeli tak jest, to super, to cenne, ale dziś po prostu dzielę się swoimi przemyśleniami z jednej strony i dzielę się swoją muzyką z drugiej strony. Taki jestem i tacy są moi przyjaciele z zespołu. To jesteśmy my i jeśli komuś się to spodoba, to bardzo dziękuję.
Muzyka ciebie wychowywała. Co sądzisz o dzisiejszej muzyce w Polsce, gdzie dominującymi gatunkami są disco polo i rap? Co może powiedzieć na ten temat rockman z krwi i kości?
Tomek Lipiński: Ja z rapem zetknąłem się w 1987 albo 1988 roku na koncercie w Amsterdamie.
Jakie to na tobie zrobiło wrażenie?
Tomek Lipiński: Super. To było ewidentnie coś kompletnie nowego, bardzo nośnego, bardzo ciekawego, dającego ogromne możliwości. Tak to wtedy widziałem i to rzeczywiście się spełniło. Rap okazał się nie efemerydą, tylko nowym gatunkiem muzycznym i poetyckim, który został na dłużej. To jest bardzo poważny prąd i gatunek muzyczny. Na szczęście okazało się, że w całym morzu tego gatunku jest kilkunastu klientów w rapie, którzy są naprawdę wielcy, nie tylko przez to, że robią dobry rap, ale wielcy przez to, że mają przekaz, tzn. że to nie jest sztuka dla sztuki, tylko jest w tym zamysł. wielu jest raperów, którzy pomagają młodym ludziom, robią mnóstwo rzeczy na niwie społecznej, ludzkiej.