(Pomaton/ Warner Music Polska)
Reggae, jakie jest każdy słyszy. Pulsujący rytm, charakterystyczna muzyka. Nawet laik będzie wiedział, że reggae to jest reggae. Jednak zdarzają się sytuacje – i za to kocham muzykę – kiedy muzycy mnie zaskakują i sprawnie łączą style i gatunki. Takim przykładem jest zespół Jafia.
Krążek „Ka Ra Va Na” przynosi ciekawe rozwiązania, których bym się nie spodziewał. Płytę otwiera kawałek The Drift, a tam sekstet smyczkowy połączony z wokalem Dawida Portasza, który w tym utworze brzmi jak Tricky. Takich smaczków jak ten ze smykami jest o wiele więcej.
Mało nam atrakcji, Jafia dorzuca nam dodatkowo chór gospel. Po raz kolejny jestem pozytywnie zaskoczony. Wszystko ciekawie zaaranżowane, każdy dźwięk zaplanowany. Nie ma chaosu, który często zdarza się na różnych płytach. Artyści chcą zagrać wszystko, a – jak mówi stare przysłowie, które pozwolę sobie sparafrazować – kto gra wszystko, tak naprawdę nie gra nic. Jafia jest wyjątkiem od reguły, na szczęście.
Kolejną mocną stroną płyty jest wokalista Dawid Portasz. Doskonale odnajduje się w każdej stylistyce muzycznej z krążka. Chcesz usłyszeć pastora – proszę bardzo. Chcesz usłyszeć uduchowionego artystę – nie ma sprawy. W każdej z tej ról Dawid jest autentyczny. Ciekawym zabiegiem jest wykonywanie utworów w języku polskim i angielskim. Czasami łapie się na tym, że zagraniczny wokalista śpiewa po polsku. Wow! Jak on to zrobił. Dawid – rządzisz.
Dużym plusem jest brzmienie „Ka Ra Va Ny”, za które odpowiedzialni są producent muzyczny tego krążka Marcin Pospieszalski, a przede wszystkim genialny realizator, niestety już nieżyjący, Wojciech Przybylski. Swoje trzy grosze dorzucił dodatkowo Tom Horn. Jeżeli na takiej karawanie zgromadziło się takich magików brzmienia, to można być pewnym dobrych dźwięków.
Goście obecni na płycie też mówią sami za siebie. Jedna z najpopularniejszych polskich wokalistek – Kayah postanowiła ozdobić swoim wokalem kawałek „Skrucha”. Brzmi to fenomenalnie. Na pewno po przesłuchaniu tego kawałka skrucha nie przyjdzie do mnie. Kolejną atrakcją tego krążka jest wstawka na Hammondzie w wykonaniu pianisty jazzowego Wojciecha Karolka w utworze „Sons and Daughters”.
Jestem pełen uznania dla zespołu, że rzecz niemożliwa stała się możliwa. Udało się pomalować karawanę w różne odcienie muzyczne, a to jest sztuka, proszę państwa. Artyzm przez wielkie A. Taką karawaną mogą podróżować przez wszystkie pustynie tego świata, wiedząc, że nie pogubię się na żadnej z nich.