Gitary: Joe Stump
Bas: Jay Rigney
(Lion Records)
Joe wydaje płyty już od dwudziestu lat. I mniej więcej tyle samo czasu próbuje grać jak Yngwie Malmsteen. Cóż z tego, że porywająco gra sweepy i staccato po skalach, skoro w połączeniu z monumentalnym klimatem jego utwory brzmią jak lepsze lub gorsze imitacje? Nawet jeśli w którymś momencie w prowadzeniu linii melodycznej bliżej mu momentami do MacAlpine’a, to i tak utwory skąpane są w neoklasycznym sosie, którego recepturę napisał Uli Jon Roth, a udoskonalił to własnymi przyprawami Malmsteen. Owszem, Joe potrafi oddalić się od neoklasycznej pułapki, podążając w stronę rockowych riffów z bluesowymi elementami, i zdarzają mu się naprawdę fajne momenty w takich utworach jak w „Enter The Coven”, gdzie solówkę zamiata olśniewająco i gra wreszcie trochę inaczej niż Yngwie. Jednakże skoro lubi neoklasyczne miniatury i wirtuozerski rozmach, to niechże w tym graniu będzie więcej Joego, a mniej Yngwiego. Nie jest lepszym kompozytorem niż Szwed, nie gra śpiewniej bądź też ciekawiej, stąd bliżej mu do miana arcyzdolnego naśladowcy niż innowatora. A szkoda.
Piotr Nowicki