(MTJ)
Z ręką na sercu przyznaję, że straciłem Nocną Zmianę Bluesa z radaru jakiś czas temu. Może dlatego zmyliło mnie, że album sygnowany jest nazwą The Blues Nightshift, a malutki i dziwniutki paintowy logotyp „Sławek Wierzcholski i Nocna Zmiana Bluesa” jest gdzieś w kąciku okładki. Czy to album przeznaczony na rynek zachodni, że zespół się wziął i przetłumaczył? Ja, dla własnej higieny psychicznej, zostanę przy polsko brzmiącej nazwie, jeśli pozwolicie.
Tytuł „Back to the Roots” powinien być chyba uzupełniony o podtytuł „Live in Olsztyn”, bo album to w końcu koncertówka. Dodajmy, że koncertówka bardzo dobra, ale mówimy jednak o legendzie polskiego bluesa. W Polsce są ze trzy zespoły szeroko kojarzone z muzyką bluesową, z czego tylko Zmiana gra takiego bluesa z krwi i kości – i to od ponad trzydziestu lat. Z tego wszystkiego wynika prosty wniosek – jeśli Sławek Wierzcholski i koledzy wciąż są na rynku, jeśli piszę o nich jako o „legendzie”, to muszą być cholernie dobrzy. I są.
„Back to the Roots” to zestaw porywająco zagranych i nieźle nagranych piosenek, pośród których poza angielskojęzycznymi kompozycjami Zmiany znalazło się kilka bluesowych klasyków oraz „Chory na bluesa” (wiadomo, tego zabraknąć nie może). Zespół udowadnia (choć raczej nie musi), że jest wyśmienity na żywo. Doskonałe aranżacje, zachrypnięty głos Wierzcholskiego (ponoć użył podczas koncertu oryginalnego mikrofonu z lat pięćdziesiątych!) i jego wirtuozeria na harmonijce, świetne zgranie, fantastyczna technika, skłonność do popisów i duża wyobraźnia muzyków to jest właśnie to, z czego Nocna Zmiana Bluesa słynie. To wszystko zostało na „Back to the Roots” wzbogacone o dość wyjątkowy repertuar, bo anglojęzyczny, oraz żywe reakcje publiczności. Album dla koneserów, ale i dla początkujących.