(Century Media)
Napalm Death dalej walczą. Lata mijają, a jakoś nie widać na scenie ogólnopojętego hałaśliwego grania żadnej bardziej zdeterminowanej ekipy. I jak zwykle, kwartet wychodzi z kolejnego starcia z tarczą.
„Apex Predator – Easy Meat” to z jednej strony wszystko, czego po Napalm Death oczekujemy, z drugiej zaś mocno zróżnicowany materiał. Po brzmiącym nieco industrialnie intro dzielącym tytuł z całym albumem dostajemy typowy napalmowy cios w postaci singlowego „Smash a Single Digit”. „Metaphorically Screw You” sunie z kolei deathmetalowo, na mocno punktowanym bicie. Po nim nadchodzi najjaśniejszy moim zdaniem punkt na albumie: napisany w całości przez Embury’ego „How the Years Condemn”, który kursuje od bardziej melodyjnego riffu do grindowej młócki i z powrotem. Interesująco wypada także bardzo powolny i niepokojący „Dear Slum Landlord…”, który powoli, ale ciężko przejeżdża po umyśle słuchacza. Z kolei w „Beyond the Pale” można znaleźć ukłon w stronę scen sludge i hardcore. Na kolejną perełkę w zestawie wyrasta w moich uszach „Hierarchies”, pędzący thrashowo i ozdobiony spokojniejszym melodyjnym refrenem i króciutką solówką, którą gościnnie zagrał John Bilbo Cooke z Corrupt Moral Altar.
Oczywiście zestaw uzupełniają typowe dla Napalm Death bezlitosne numery, będące swojego rodzaju wyzwalającą chłostą. W końcu z jakiegoś powodu żadna ekipa wrzucona niegdyś do pojemnej szufladki z napisem „grindcore” kwartetowi z Meriden nie dorównała.
Cóż można więcej powiedzieć – Napalm Death wydali kolejną płytę, znów postawili poprzeczkę bardzo wysoko, znów rozdają ciosy na prawo i lewo. Lepiej być z nimi, niż przeciwko nim.