(Torsos Partners)
Najnowsza płyta Screaming Headless Torsos to eksperymentalna, eklektyczna mieszanka rocka progresywnego z latynoskimi rytmami, dużą dozą funku i fusion. Ten dość ogólny opis oczywiście nie oddaje w pełni tego, co dzieje się w tej muzyce, bo znajdziemy tu zarówno delikatne wycieczki w stronę King Crimson, congi i bongosy rodem ze starych nagrań Santany, wokale raz kojarzące się z Prince’em, innym razem z Cypress Hill, motywy dubowo-drumandbassowe, melodie nawiązujące do muzyki chińskiej… Wszystko to okraszone awangardowymi tekstami i potraktowane z dużym przymrużeniem oka – jedynym śmiertelnie poważnym aspektem jest tutaj najwyższy poziom wykonawczy wszystkich członków zespołu na czele z Davidem „Fuze” Fiuczynskim, któremu nieskazitelnej techniki i oryginalnego stylu mógłby pozazdrościć niejeden gitarzysta.
Takie nawarstwienie różnorodnych i z pozoru niepasujących do siebie elementów może wydawać się przerażające, ale spokojnie! Z jednej strony to, co mają nam do zaoferowania Screaming Headless Torsos jest muzyką zdecydowanie niszową, wymagającą, nie dla wszystkich, ale z drugiej, dzięki niesłychanie bujającym groove’om i niekiedy wręcz popowym melodiom wokalnym, jest stosunkowo łatwa w odbiorze i potrafi zwrócić uwagę nie tylko słuchaczy zainteresowanych jej stricte instrumentalnym wymiarem. Warto sprawdzić na własnej skórze, jeśli tylko jesteśmy choć trochę otwarci na nowe wrażenia, nie tyle nawet wykraczające poza ramy tego, co już znamy, ale raczej będące wynikiem nietypowego miksu wielu gatunków. Masaż mózgu chyba jeszcze nigdy nikomu nie zaszkodził, a SHT potrafią masować.