Gitara: Billy Gibbons
Bas: Dusty Hill
Po dziewięciu latach ZZ Top wracają w imponującym stylu, prezentując na nowym krążku tłuste, suche brzmienie, wpadające w ucho jak za dawnych lat refreny oraz energetyczne riffy. Solidna robota producenta, realizatora i oczywiście muzyków zaowocowała udanym albumem, który smakuje jak slow food po kilkuletniej diecie w tanich barach przekąskowych i macdonaldach.
Billy Gibbons ma ten komfort, że nie musi grać wiele. Wystarczy, gdy pośle w uszy riff taki jak w „I Don’t Wanna Lose, Lose, You” przypominającym największe hity ZZ Top sprzed prawie trzech dekad. Do tego proste, choć jak zwykle przejmujące sola, czasem przeplatane dialogami z harmonijką. Miłe bujanie w „Have A Little Mercy”, skoczne boogie „Chartreuse”, klasyczne w brzmieniu „Big Shiny Nine” czy „I Gotsta Get Paid” z tłustym, przesterowanym brzmieniem gitary lub bliskie AC/DC „Flyin’ High” rozwiewają jakiekolwiek wątpliwości co do wysokiej formy teksańskiego tercetu. Świecą przykładem niczym latarnia morska w szczęśliwym porcie na brzegu morza pełnego szmiry i tandety.
Piotr Nowicki