Jakub jest jednym z kilku dosłownie polskich gitarzystów elektrycznych młodszego pokolenia, którzy postawili na solową karierę i którzy grają na poziomie światowym. Wszystko wskazuje na to, że w końcu doczekamy się kolejnej, długo oczekiwanej płyty i będzie to nowoczesne granie, nawiązujące do kozaków pokroju Pliniego, Stephena Taranto, czy Mateusa Asato.
Jakub Żytecki od lat przyzwyczaił nas do wirtuozerii i bycia „na czasie” z gitarą elektryczną. Jak wiadomo nie jest on tylko internetowym shredderem, ale ma zespół, gra koncerty i nagrywa w studiu. Żeby ie było – Kuba umie też w internety. Jego youtube’owy kanał śledzi niemal 40.000 subskrybentów, na Facebooku ma 24.000 fanów, a inne „sociale” także hulają. Nowych rzeczy od niego oczekuje rzesza gitarzystów, która daje mu motywację do dalszego rozwoju.
Ostatnio Kuba Żytecki nie rozpieszczał nas premierowymi nagraniami, ale wszystko wskazuje na to, że teraz się to zmieni. Mamy nowy kawałek (od razu można wyczuć własny styl Jakuba, który także… świetnie śpiewa!), zapowiedziana jest płyta, a na YouTube pojawiło się krótkie oświadczenie: „Witam wszystkich, minęło trochę czasu. Chcę Wam zaprezentować nową piosenkę HEART, zaczerpniętą z nadchodzącego albumu, który powstaje od roku. Utwór reprezentuje nieco ciemniejszą i cięższą stronę, która w jakiś sposób znów mnie urzekła. Mam nadzieję, że wy też coś poczujecie. Na razie mogę tylko powiedzieć, że proces tworzenia tej płyty, zwłaszcza sam początek, był jednym z najbardziej błogich momentów pisania muzyki, jakie miałem od lat i za to jestem niesamowicie wdzięczny. Mam nadzieję, że odczujecie ten entuzjazm. Proszę, cieszcie się utworem, a ja wracam do studia by dokończyć resztę płyty”.
Chcę Wam zaprezentować nową piosenkę HEART, zaczerpniętą z nadchodzącego albumu, który powstaje od roku. Utwór reprezentuje nieco ciemniejszą i cięższą stronę, która w jakiś sposób znów mnie urzekła. Mam nadzieję, że wy też coś poczujecie
Składzik na nagraniu:
Józef Rusinowski : drums
Michal Sarapata : bass
Jakub Żytecki : guitars / vocals