Dla kogo Zoom B1on?
Zoom B1on to zwierzę domowe. Jest wykonany estetycznie, jego kolorystyka wzbudza zainteresowanie, a ciekłokrystaliczny, jasnopomarańczowy wyświetlacz stanowi najbardziej charakterystyczny punkt na wierzchu urządzenia. Dlaczego nie powinniśmy używać go poza domem? Jeśli siedzimy w czterech ścianach, jesteśmy skupieni i skoncentrowani, możemy przyjrzeć się wyświetlaczowi – wówczas wszystko jest w porządku. Na scenie jednak, w świetle dziennym, tak naprawdę niewiele zobaczymy. Ekran ciekłokrystaliczny to nie to samo co wyświetlacz LED. Pamiętajmy o tym, że monitorek nie należy do największych, a niektóre wyświetlane na nim informacje (szczegóły ustawień, nazwy poszczególnych efektów w łańcuchu, ich kolejność i parametry) będą zbyt małe, by spełniał on swoją funkcję w boju. Jeśli chodzi natomiast o zawartość multiefektu, to znajdziemy w nim wszystko, co potrzebna każdemu basiście – nieważne czy początkującemu, czy doświadczonemu. Zbiory są ogromne i można powiedzieć, że nie zabrakło tu niczego, co choćby w minimalnym stopniu mogłoby się przysłużyć naszej basówce.
Co na pokładzie Zoom B1on?
Ogólnie rzecz ujmując, dzięki temu efektowi mamy możliwość tworzenia własnych łańcuchów brzmień, na które składa się do pięciu efektów działających równocześnie. Taki wirtualny tor akustyczny, który możemy dowolnie modyfikować, jest przepuszczany potem przez układ symulujący wszystkie stopnie wzmocnienia prawdziwych wzmacniaczy basowych. Te wzmacniacze zostały poddane modelowaniu cyfrowemu przez inżynierów i programistów współpracujących z marką Zoom, co, moim zdaniem, wyszło całkiem nieźle. Cała zawartość brzmień jest podzielona na dziesięć banków oznaczonych literkami od A do J. Każdy z tych banków ma dziesięć presetów mniej więcej zgodnych pod względem charakteru brzmienia lub klimatu muzycznego. Te dziesięć banków to osobne brzmieniowe światy, choć wspólnym mianownikiem tych barw jest analogowa naturalność przesterów, ciepło pogłosów i delayów tudzież wspaniała miękkość modulacji typu chorus, flanger czy phaser. Nigdy bym nie sądził, że z takiego plastikowego pudełka będą wydobywać się tak interesujące dźwięki. Wspominałem o presetach, zatem na początek kilka przykładów.
[quote_box_right]„Dzięki temu efektowi mamy możliwość tworzenia własnych łańcuchów brzmień, na które składa się do pięciu efektów działających równocześnie. Taki wirtualny tor akustyczny, który możemy dowolnie modyfikować, jest przepuszczany potem przez układ symulujący wszystkie stopnie wzmocnienia prawdziwych wzmacniaczy basowych.”[/quote_box_right]
Banki bankami, ale mamy tu jeszcze podział na bloki tematyczne o różnej pojemności (ergo: o różnej liczbie presetów). Pora na kilka przykładów. Blok A, czyli demo, zawiera takie brzmienia jak UK groove (lekko przesterowane brzmienie rockowych zespołów z Wysp), slap (istna petarda, siła ataku, którą daje kompresor połączony z odpowiednio ustawionym korektorem) czy fretless (tutaj akurat ktoś przedobrzył, bo czy mwah sound musi koniecznie być połączony z reverbem?). Blok drugi to wybór samego Stu Hamma. Znalazły się tam brzmienia a-remark (barwa użyta przez Jaco Pastoriusa we wspaniałym utworze „Remark You Made”) czy reach4it! (brzmienie ze wstępu do utworu „Reach for It” Georgea Duke’a, gdzie na basie grał nie kto inny jak Byron Miller, jeden z prawdziwych mistrzów drugiego planu). Bank trzeci nazywa się nate watts i zawiera wszystkie najwspanialsze barwy, z jakimi możemy skojarzyć tego giganta basu, znanego – bagatela – z sesji do płyty „Music in the Key of Life” Stevego Wondera.
I tak dalej, i tak dalej – znajdziemy tu jeszcze trzy takie bloki, z brzmieniami mniej lub bardziej sygnowanymi przez znane postacie czy też znane utwory. Dla mnie najciekawsze z nich to modulacje syntetyczne, których jest naprawdę duży wybór, a każda z nich przedstawia sobą coś arcyciekawego. Sądzę, że Bootsy Collins jako twórca i najważniejszy przedstawiciel takiego brzmienia podpisałby się pod większością z nich. Poza tym na słuchawkach lub przy rejestracji na komputerze poprzez przewód USB wychodzi świetna jakość czystych presetów – doskonałe symulacje efektów typu kompresor i booster sprawiają, że z dobrą basówką moglibyśmy przy pomocy Zoom B1on pokusić się nawet o nagranie jakiegoś demo.