To już chyba ostatnia prezentacja modelu wzmacniacza Warwick BC, dopóki Warwick nie wypuści czegoś nowego w tej serii. Prosty, klasyczny i z charakterem – tak można określić tego osiemdziesięciowatowca, który w swojej klasie rzuca wyzwanie najlepszym konstrukcjom obecnym na rynku.
Zdaje się, że nowa fala niemieckiej technologii wsparta iskrą geniuszu Jonasa Helborga sprawdziła się, i dzisiaj pod niejedną już strzechą można spotkać piecyki serii BC. Nazwa ta oznacza ni mniej, ni więcej tylko „bass combo”, ale każde z nich może być inne. W ofercie Warwicka mamy: modele BC 20, BC 40, BC 80, BC 150, BC 300 oraz head WA 600, a dysponują one głośnikami od 8 do 15 cali. Większość z nich została już szczegółowo opisana na łamach poprzednich numerów TopGuitar – na koniec zostawiliśmy sobie „średniaka”, jeśli chodzi o jego moc.
Wszystkie modele BC i WA mają trzy niepowtarzalne cechy, które stanowią o ich funkcjonalności, niezawodności i skuteczności. Jest to układ preampu klasy A, obieg Low-Z, a także układ Dynamic Distortion Limiter. Lapidarne wyjaśnienie znaczenia tych znajdziecie w ramce na następnej stronie. Nie są to rzeczy oczywiste i jak dotąd w seryjnej, przystępnej cenowo ofercie tylko Warwickowi udało się to osiągnąć. Wpadł na to niezastąpiony Helborg, który zjadł zęby na rozbieraniu basowego brzmienia na części pierwsze, bowiem – jak uważni czytelnicy pamiętają z lektury wywiadu z nim – miał taki okres w swoim życiu, gdy produkował (i projektował) własne wzmacniacze. Lata doświadczenia i studyjno-scenicznej praktyki pozwoliły mu w końcu ułożyć sobie w głowie wizję ideału wzmacniacza, który będzie: primo – spełniał to, do czego go stworzono w 120%, secundo – będzie niezawodni i bezpieczny, tertio – będzie przyjazny naszym portfelom. Odrzucono więc cały niepotrzebny blichtr i pozory, a postawiono na skuteczność i prostotę, która – jak miałem się przekonać – szybko zjednuje sobie zwolenników właśnie tej serii combo.

Budowa wzmacniacza Warwick BC 80
[dropshadowbox align=”none” effect=”lifted-both” width=”630px” height=”” background_color=”#ffffff” border_width=”1″ border_color=”#dddddd” ]Front combo BC 80 jest delikatnie wyprofilowany, by ułatwić stojącej osobie obsługę panelu przedniego, a sam głośnik minimalnie odchylony w górę, co zwiększa skuteczność odsłuchu, bez potrzeby pozycjonowania combo na jakimś podwyższeniu.[/dropshadowbox]
Nasz piec to średniak, zarówno jeśli chodzi o wagę, jak i gabaryty. Waży 21 kg i dzięki centralnej rączce daje się transportować między autem a klubem, nie powodując zadyszki u niosącego. Jest to konstrukcja typu zamkniętego – głośnik ulokowany jest w skrzyni ze sklejki (dlatego całość swoje musi ważyć), niemal cała jego moc jest skierowana frontalnie, czyli właśnie tam, gdzie ma działać. Pomaga w tym system bass-refleksów, który wzmacnia najniższe pasma i harmoniczne generujące się w specjalnie ku temu pomyślanych komorach rezonansowych wewnątrz konstrukcji. BC 80 ma dwunastocalowy głośnik Warwick WPB 15/8, który pozwala na wiele w kwestii miejsca jego pracy, ergo w jego zasięgu jest już nie tylko dom i cicha próba akustyczna, ale i regularny koncert w małym klubie. Nie od razu będziemy tego pewni, bo na ustawieniach „na 0”, i z aktywnym wiosłem wpiętym w wejście active urządzenie brzmi zaskakująco cicho. Więcej o tym za chwilę. Front naszego combo jest delikatnie wyprofilowany, by ułatwić stojącej osobie obsługę panelu przedniego, a sam głośnik minimalnie odchylony w górę, co również zwiększa skuteczność odsłuchu, bez potrzeby pozycjonowania combo na jakimś podwyższeniu.
Całość obita jest filcopodobnym materiałem i ma metalowe zabezpieczenia narożników. Podobnie jak w przypadku BC 20, BC 40 i BC 150, nasze combo ma dwa wejścia instrumentalne o różnej czułości (active/passive), które – uwaga: mogą być wykorzystane jednocześnie. Daje to świetną możliwość jamowania z gitarzystą i np. wpiętym automatem perkusyjnym. Dalej widzimy szereg potencjometrów korekcji barwy, na którą składają się regulatory: bass działający w paśmie z centrum w punkcie 60 Hz i w zakresie +/–12 dB, low mid z centrum na 800 Hz (tutaj zakres wynosi +/–8 dB), high mid operujący na paśmie 2,5 kHz również w przedziale od –8 do + 8 dB oraz treble na 10 kHz z regulacja +/–12 dB. Dzięki temu można szybko i sprawnie uzyskać kilka barw na wiele okazji muzycznych. Znalazły się tu również potencjometry: aux volume, regulujący liniowy sygnał wejściowy z urządzeń typu wspomniany automat perkusyjny, odtwarzacz mp3 lub smartfon oraz master. Dalej umiejscowiono gniazdo aux in (zewnętrzne źródło dźwięku) oraz headphone (słuchawki) i dużych jacków: send, return, jak też line out, gdybyśmy chcieli rejestrować sygnał mono w komputerze lub przekazywać go dalej do jakiegoś systemu PA.
Kompresor działa subtelnie i jedynym widocznym świadectwem jego istnienia jest dioda LED, świecąca ze zmiennym nasileniem, zależnym od stopnia zaangażowania układu w korekcję dynamiki dźwięków. Z tyłu pieca nie ma kompletnie nic prócz gniazda zasilania i włącznika. Jest to jedyny błąd tej konstrukcji – ileż ja się na gimnastykowałem za każdym razem, gdy chciałem go włączyć lub wyłączyć. Dlaczego nie umieszczono go z przodu lub chociaż z tyłu, ale wyżej? Nie wiem… Na szczęście brzmienie Warwick BC 80 potrafi zrekompensować każde tego typu niedogodności.

Brzmienie wzmacniacza Warwick BC 80
Pierwsze zaskoczenie, o którym już wspomniałem, a które następuje od razu po pierwszym dźwięku, to – oględnie mówiąc – subtelność mocy, jaką prezentuje combo. Gniazdo active przygotowane jest chyba na sygnały nieco przekraczające średnią w tym temacie. Grając na Ibanezie Premium SR 1605 i z volume ustawionym na połowę skali, można było pograć sobie w domu, nie drażniąc nikogo przez ścianę. Im dalej odkręcałem głośność, tym przybywało jej szybciej na zasadzie logarytmicznej, a zatem na końcu skali było już bardzo donośnie (zaznaczając, że mówimy cały czas o wyzerowanej korekcji).
[dropshadowbox align=”none” effect=”lifted-both” width=”630px” height=”” background_color=”#ffffff” border_width=”1″ border_color=”#dddddd” ]Warwickiem BC 80 nie da się burzyć ścian (chyba że w inny niż akustyczny sposób), ale dzięki niebywale efektywnej i skutecznej korekcji odnajdziemy właściwą barwę chyba w każdych warunkach, bez straty pożądanej jakości brzmienia.[/dropshadowbox]
Podobnie jak w innych modelach BC equalizacja odbywa się na cywilizowanych zasadach: potencjometry bass i treble są filtrami ogarniającymi szeroki przedział pasm i harmonicznych, a podbicie któregoś obok zwiększania głośności danych częstotliwości powoduje po prostu efektywną zmianę barwy dźwięku. Oczywiście pokusiłem się o pewien eksperyment. Mając na uwadze zapewniania Jonasa Hellborga o niebywałym zapasie headroomu, odkręciłem wszystkie poty korekcji na maksymalne wartości i nasłuchiwałem zniekształceń. Oczywiście zrobiło się donośnie nie do wytrzymania, brzmienie nie powalało swoja harmonią (nie o to chodziło w doświadczeniu), ale żadnych przydźwięków czy tym bardziej oznak przesterowania nie stwierdziłem! Mamy w końcu do czynienia z korekcją, która realnie spełnia to, o czym zapewnia jej opis – cały zakres podcinania i wzmacniania jest do wykorzystania, łącznie z pozycjami skrajnymi. Ogólnie rzecz biorąc, gdy dodajemy basu, brzmienie staje się cięższe, pełniejsze, głębsze a skuteczność w sensie nagłośnienia delikatnie się zwiększa. Hi mid służy do podcinania tego pasma, by nadać brzmieniu większą głębię i łagodniejszy charakter. Low mid to już ciekawsza możliwość, bo nawet gdy odkręcimy go w prawo, okaże się, że sound staje się jakby bardziej atakujący i tym samym czulszy na działania kompresora, który pomaga w grze funkowo-slapowej. Treble również dodają prezencji głównie przy ataku i podkreślają precyzję gry, jeśli tylko taką dysponujemy. Ogólnie mamy niezły przykład analogowego, lekko oldtime’owego tembru, który zamiast totalnej transparentności odciska na nim swoje piętno. Żeby było jasne – przy basówce pasywnej robi się już naprawdę głośno i ostatnie wątpliwości związane z tą kwestią zostają rozwiane.
Ogóna ocena testu wzmacniacza Warwick BC 80
Warwickiem BC 80 nie da się burzyć ścian (chyba że w inny niż akustyczny sposób), ale dzięki niebywale efektywnej i skutecznej korekcji odnajdziemy właściwą barwę chyba w każdych warunkach, bez straty pożądanej jakości brzmienia. Rzadko również zdarza się, aby takie pozornie proste konstrukcje grały jak szerokopasmowy drogi sprzęt, a tutaj ewidentnie mamy tego doskonały przykład. Wszystko za około tysiąc złotych.