Ten polski zespół udowadnia, że istnieje hard core punk w wersji „college”, czyli bardziej melodyjnej i przystępnej dla szerokiej publiczności. CF 98 to symbol pierwiastka Kaliforn, co jest wskazówką, jaką muzykę ta grupa przyjaciół ceniła w momencie powstawania zespołu. O ich płycie, goliźnie i planach rozmawialiśmy z wokalistką Karoliną Duszkiewicz, basistą Aleksandrem Domagalskim oraz gitarzystą Michałem Kurzykiem.
Maciek Warda: Na początek muszę zapytać dlaczego zdecydowaliście się na tak mylącą okładkę plyty „13”? Ktoś, kto was nie zna, pomyśli, że to jakaś el-muzyka…
Karolina: Ktoś kto nas nie zna pomyśli, że to muszą być jacyś „szczęściarze” i odważni ludzie skoro nazwali swoją płytę ’13’. To jest szczęśliwa trzynastka i nie można o tym myśleć inaczej! Poza tym, przy nagrywaniu i produkowaniu tego albumu było tyle przygód, pomagało nam wiele osób i trwało to tyle czasu, że nie wiedzieliśmy do końca czy ta płyta ujrzy światło dzienne. Udało się!
Maciek Warda: Aby grać punk na takim poziomie jak CF 98 trzeba chyba dużo pracować w domu i na próbach, mam rację? Jak u was wygląda przygotowywanie materiału na płyty i na koncerty?
Michał: Chcąc być profesjonalistami w tym co robimy, musimy poświęcać na muzykę mnóstwo czasu i energii, to nic innego jak praca na cały etat. Oznacza to mniej więcej tyle, że CF98 zajmuje nam większą część wolnego czasu. Są oczywiście takie momenty w życiu zespołu, kiedy przygotowywanie materiału ma drugorzędne znaczenie, wtedy spotykamy się rzadziej. Istotą kapeli jest jednak granie na żywo i w takich sytuacjach gramy tak często jak pozwalają nam na to nasze warunki. Przed każdą trasą, koncertem chcemy być w 100% przygotowani do tego, żeby wyjść na scenę i móc przekazać całą naszą energię, która kumuluje się w nas podczas prób.
Karolina: Gramy mniej więcej 2 próby w tygodniu i tak od prawie 10 lat. Nadal to jednak kochamy i myślę, że można to nazwać naszym małym sukcesem.
Maciek Warda: Swoją muzykę określiliście kiedyś „soft core pop chocolate milk cocktail”? Nie lepiej było by np. california punk?
Karolina: Faktycznie, na początku mieliśmy wiele inspiracji z tego regionu świata. Nasza muzyka zmienia się natomiast razem z nami, dzisiaj ciężko określić jednym słowem co gramy. Gramy ciężko, miejscami skomplikowanie, ale łagodzi to mój wokal. Mamy gitarowe brzmienie przeplatane elektronicznymi interludami i załoganckie chórki. CF to CF a określenie „chocolate mix” wydawało nam się po prostu mniej nudne niż wkładanie nas w szufladkę gatunkową (śmiech).
Alek: To była odpowiedź na łatki muzyczne jakie zazwyczaj ludzie przyklejają kapelą. Kiedyś nasza muzyka była bliska kalifornijskiemu graniu, ale staraliśmy się nie zamykać tylko w tym stylu więc przekornie ktoś z nas wymyślił takie określenie bo nie byliśmy ani Kalifornia ani Punk.
Maciek Warda: Nie mogę tego nie przyznać – gratuluję świetnego zdjęcia: chłopaki na golasa a Karolina udaje zdziwioną. Wyszło z – nomen omen – jajem i naturalnie!
Karolina: Dzięki! To zdjęcie powstało spontanicznie, kiedy po sesji z Dziurem (kolega fotograf) składaliśmy już sprzęt. Nagle któryś z chłopaków zaczął się rozbierać, reszta wzięła z niego przykład i tak przez przypadek powstała ta pocztówka. U nas w sumie tego typu wybryki są na porządku dziennym.
Maciek Warda: Macie jakiś profesjonalny management, który pomaga wam w realizowaniu muzycznych celów?
Karolina: Nie mamy profesjonalnego managementu, wszystkim zajmujemy się sami.
Alek: O wszystko musimy starać się sami. Nie ukrywam iż jest ciężko bo to praca na kilku frontach, a oprócz kapeli każdy z nas pracuje. Niekiedy brak osoby, która zajęła by się managementem daje się we znaki. Ciężko jest skupić się na pracy twórczej kiedy pracy organizacyjnej bywa dwa razy tyle. Menager to bardzo ważna osoba dla zespołu i przydał by się nam ktoś kompetentny na to miejsce. Jesteśmy otwarci na propozycję.
Maciek Warda: Jak doszło do współpracy z MyMusic? Nie baliście się, że wpadniecie w tryby komercyjnej machiny, która może mieć inną wizję waszej muzyki i brzmienia?
Karolina: My Music odezwało się do nas. Po upewnieniu się, że nikt niczego nam nie narzuci, nadal to my będziemy decydować jak gramy, co gramy i jak wyglądamy, zdecydowaliśmy się na tą współpracę. Jest to jedyna jej forma jaka jest dla nas do zaakceptowania.
Maciek Warda: Jeszcze kilka lat temu muzyka którą wykonujecie nie była zbyt popularna w Polsce, a jak to teraz wygląda? Macie dużą konkurencję?
Karolina: Muzyka, którą wykonujemy przeżywa swoje wzloty i upadki w Polsce, jednak nadal wydaje mi się, że jest traktowana jako margines. Mamy masę znajomych z innych kapel w tym lub podobnym klimacie i nigdy nie rozpatrywaliśmy tego jako konkurencję. Za każdego, kto próbuje coś tworzyć trzymam mocno kciuki bo wiem ile w tym kraju to kosztuje wysiłku.
Maciek Warda: Interesuje mnie jeszcze sprawa brzmienia CF 98 a szczególnie przesterowanych gitar i basu. Jakie zabawki ma w torze akustycznym Alek Domagalski i jakie Michał Kurzyk?
Michał Kurzyk: Przesterowane brzmienie mojego basu pochodzi ze starego jak świat Ibaneza PD7, który nie jest zbyt wyszukaną kostką, ale mam do niego wielki sentyment. Ostatnio na scenie wspomagam się też drivem z SansAmp’a. Oprócz tego używam korektora BOSS’a, który skutecznie wycina to co denerwuje mnie w moich gitarach. Lubię też eksperymentować z kaczką 105Q Cry Baby, a do strojenia używam lubianego BOSS’a TU-3.
Alek: Używam przesteru z wzmacniacza JCM 2000, tak samo jeśli chodzi o reverb. W tym wypadku sprężyny robią swoje. Wzmacniacz spinam z kolumną 412 Mesa, która jest wyposażona w głośniki Celestion v30 jeszcze z przed czasów kiedy to zaczęli produkcję w chinach.
Efektów nie wpinam w pętle. Pod nogą w każdej chwili mam gotowe do użycia: kopie TS’a. Whammy oraz chorus Bossa. Jeśli chodzi o kaczkę to używam podstawowy model Cry Baby i w zupełności mi to wystarcza.
Maciek Warda: Dziękuję za rozmowę!
My również dziękujemy i pozdrawiamy.