Slash nigdy nie był postrzegany jako „shredder”, mimo że szybkie granie nie jest mu obce. W ostatnim wywiadzie dla Guitar World gitarzysta wyjaśnił, że nie ma nic przeciwko shreddingowi jako takiemu, ale trzeba to robić od serca, wkładać w to całego siebie i tym samym dawać upust emocjom.
Ponieważ temat jest ciekawy, a Slash od 3 dekad jest w centrum gitarowego świata, od razu oddajemy mu głos: „Nie mam nic przeciwko szybkiemu graniu. Kiedy mówię o Eddiem Van Halenie czy Alvinie Lee – jest wielu świetnych, szybkich gitarzystów – oni mają w sobie coś emocjonalnego. Czuje się, że robią to z jakiegoś powodu, że jest w tym jakaś nuta i że jest to część energii utworu. Nie jest to szybkie granie dla samego szybkiego grania i nie jest to granie techniczne dla samego grania technicznego. Myślenie typu 'Ile sztuczek i ile technik mogę w to włożyć?’ trochę gubi wątek jak dla mnie.”
Nie mam nic przeciwko szybkiemu graniu. Kiedy mówię o Eddiem Van Halenie czy Alvinie Lee – jest wielu świetnych, szybkich gitarzystów – oni mają w sobie coś emocjonalnego. Czuje się, że robią to z jakiegoś powodu, że jest w tym jakaś nuta i że jest to część energii utworu
Slash kontynuował: „Kiedy gram szybko, to jest to kwestia energii. Czasami chciałbym ją ograniczyć, zwłaszcza gdy gram solówki na żywo, ale pochłania mnie to bardzo mocno. Wszystko nabiera tempa, bo jesteś po prostu bardzo agresywny i czujesz emocje, których takie granie wymaga. Stąd to się bierze. Nie mam problemu z szybkim graniem, jeśli tylko jest w nim jakaś emocjonalna treść”.
Kiedy gram szybko, to jest to kwestia energii. Czasami chciałbym ją ograniczyć, zwłaszcza gdy gram solówki na żywo, ale pochłania mnie to bardzo mocno. Wszystko nabiera tempa, bo jesteś po prostu bardzo agresywny i czujesz emocje, których takie granie wymaga
Energia energią, emocje emocjami, ale Slash nie jest głuchy, by nie czuć na plecach oddechu młodego pokolenia gitarzystów: „Skłamałbym, gdybym powiedział, że nie czuję presji, że te wszystkie dzieciaki stoją przed tobą lub słuchają twojej płyty i oczekują, że będziesz kurde, nadążał za Jonesami w epoce prawdziwej technicznej ekspresji i płynności. Widziałem kilka niesamowitych, pieprzonych technik. Przypominają mi one triki na BMX i czas, jaki trzeba poświęcić na ich wykonanie. Zawsze tak było, szczególnie w latach 80-tych. LA to było shred city. Przyjechał do miasta skubany Yngwie i było tak grubo, że hej!”
Widziałem kilka niesamowitych, pieprzonych technik. Przypominają mi one triki na BMX i czas, jaki trzeba poświęcić na ich wykonanie. Zawsze tak było, szczególnie w latach 80-tych. LA to było shred city. Przyjechał do miasta skubany Yngwie i było tak grubo, że hej!
Kończąc wątek Slash przyznał: „Teraz po prostu nie czuję, żebym chciał iść w tym kierunku. Chcę nadal czuć to, co mnie podnieca, kiedy słucham jak grają inni. Chcę trzymać się tego, co mnie ekscytuje, zamiast próbować dostosować się do tego, co może być popularne w danym momencie. Wolę pozostać przy rock’n’rollu”.
Chcę trzymać się tego, co mnie ekscytuje, zamiast próbować dostosować się do tego, co może być popularne w danym momencie. Wolę pozostać przy rock’n’rollu