Portal GuitarWorld.com przygotował zestawienie obejmujące 10 ich zdaniem najlepszych riffów Tony’ego Iommiego w Black Sabbath. Wiadomo, że tych genialnych riffów są dziesiątki, ale poprzestańmy chwilowo na podanych przez renomowane pismo.
Dyskusja o tym, od kogo zaczął się heavy metal, nigdy nie będzie miała końca, ale zawsze przewija się w niej jedno nazwisko: Tony Iommi. Wiadomo, że wcześniej było „Communication Breakdown” Led Zeppelin, wcześniej King Crimson „21st Century Schizoid Man”, jeszcze wcześniej Steppenwolf „Born to be Wild”, by nie wspominać o The Who i mutowanym riffie „I Can See for Miles”, czy już w ogóle pra-riffie „You Really Got Me” The Kinks. Ale mimo wszystko, mimo tych wspaniałych, ciężkich, często pionierskich zagrywek i riffów, prawdziwym ojcem chrzestnym metalowej gitary jest Tony Iommi, a pierwszą płytą, która otworzyła drzwi ciężkiemu graniu i zapaliła w tym kierunku umysły „młodych gniewnych”, była pierwsza płyta Black Sabbath. To arcydzieło, ponadczasowa płyta antycypująca wiele gatunków metalu, i tych mroczniejszych i tych bardziej melodyjnych.
Black Sabbath nagrało wiele doskonałych płyt, kilka dobrych i kilka przeciętnych, dlatego poniższe przykłady to raczej zabawa niż rzetelne zestawienie, ale mimo tego gwarantujemy wiele radości i emocji podczas słuchania.
A jakie są Wasze typy? :)
„Black Sabbath”
Wiadomo, wszyscy to znają, te trzy nieśmiertelne dźwięki zmieniły wiele w sztuce gitarowej. Skandynawowie do dzisiaj nie mogą się od nich uwolnić…
„Wicked World”
Najpierw jazzowy drive na hi-hacie, potem szalone unisono, a na koniec już potężne riffowisko, które powielają do dzisiaj tysiące garażowych kapel.
„Paranoid”
Jeśli pierwsza płyta była zapowiedzią, to druga stała się obowiązującym kanonem. A „Paranoid” to tego kanonu najlepsza egzemplifikacja.