Bob Daisley, czyli jeden z najbardziej znanych basistów ery hard rocka, wspominał ostatnio współpracę z Ritchiem Blackmorem, z którym grał w zespole Rainbow. Trzeba przyznać, że Bob, pomimo tego, że po dwóch latach współpracy został zwolniony z zespołu, zawsze bardzo dobrze wyraża się o Ritchiem.
Pochodzący z Australii Bob Daisley, przed dołączeniem do Rainbow w 1977 roku nigdy nie grał w tak popularnym zespole. We wspomnianym wywiadzie w podkaście Talk Louder zwrócił uwagę na to, że muzyka Rainbow była ćwiczona i dopracowywana do perfekcji, mimo że brzmiało to wszystko bardzo spontanicznie (spisane przez Ultimate Guitar):
„To było naprawdę przyjemne i również nauka dla mnie. To był mój pierwszy duży zespół arenowy, chociaż grałem na arenach z Widow Maker, ponieważ byliśmy supportem ELO…
Ritchie był bardzo pedantyczny co do tego, jak utwory powinny być grane. Wiele z nich brzmiało, jakbyśmy grali na scenie, ale wszystko było dopracowane i przećwiczone. Musiało być po prostu idealne
„A Ritchie był świetny. Był bardzo świadomą osobą. A jeśli byłeś profesjonalny i niezawodny, to nie miałeś z nim żadnych problemów. Po prostu trochę unikał ludzi, którzy nie traktowali tego tak poważnie jak on”.
Unikał? Grzecznie powiedziane. Po prostu zwalniał z zespołu, no ale z drugiej strony miał pełne prawo, bo Rainbow to był w 100% projekt Ritchiego. Daisley powiedział również, że praca z perkusistą Cozym Powellem była świetnym doświadczeniem:
„Wspaniale było grać z Cozym. Zawsze byłem fanem Jeffa Becka, a Cozy grał z Jeffem. To były najlepsze referencje, zwłaszcza dla mnie. Zajęło mi trochę czasu, zanim przyzwyczaiłem się do Cozy’ego, ponieważ on kiedyś szedł na skróty w grze, ale wiesz, przyzwyczaiłem się. Potem było trochę prób i już wszystko było w porządku”.
O Ronniem Jamesie Dio, Daisley powiedział z kolei:
Ronnie i ja świetnie się dogadywaliśmy. Pamiętam, jak dołączyłem do Rainbow jako nowy dzieciak, a Ronnie powiedział do mnie: 'Wezmę cię pod swoje skrzydła’. No i zostaliśmy przyjaciółmi, spędzając razem sporo czasu