David Gilmour znany jest z unikalnego feelingu jakim charakteryzuje się niemal każda grana prze niego nuta. Inspirację do takiego grania czerpał od bluesmanów, w tym Erica Claptona, którego na początku kariery kopiował.
David powiedział kiedyś magazynowi Guitar World, że kiedy był młody, siadał i uczył się klasycznych bluesowych solówek skomponowanych przez Erica Claptona, Jimiego Hendrixa. Mówił też, że studiował stare płyty Howlin’ Wolfa. Przy innej okazji lider Pink Floyd wybrał 5 albumów, które są jednymi z jego ulubionych, a jednym z nich była płyta, którą John Mayall & The Bluesbreakers nagrał w 1966 roku w składzie z Claptonem.
W wywiadzie dla Relix (magazyn skupiający się na muzyce live, co ciekawe pierwotnie – powstał w 1974 roku – poświęcony był łączeniu ludzi, którzy… nagrywali koncerty Grateful Dead), w 2015 roku David Gilmour chwalił The Bluesbreakers, mówiąc: „Wszyscy ci goście byli niesamowici. Spędziłem sporo czasu, starając się nauczyć, jak perfekcyjnie grać ich licki. Sugerowałbym, aby każdy młody gitarzysta spróbował usiąść i zrobić to samo. W końcu będziesz umiał grać ich utwory całkiem dobrze, ale w końcu też znajdziesz swój własny styl.”
Gilmour wielokrotnie powtarzał, że kiedy ktoś zaczyna grać na gitarze w młodym wieku, nie powinien się od razu przejmować tworzeniem własnego stylu, bo najpierw powinni kopiować istniejącą już muzykę. Jak powiedział w magazynie Uncut, Clapton był jednym z gitarzystów, których kopiował za młodu: „Kiedy zaczynasz, kopiujesz. Próba bycia zbyt oryginalnym, gdy jesteś zbyt młody, nie jest prawdopodobnie najlepszą rzeczą. Ale nauczyłem się kopiować Pete’a Seegera, Leadbelly’ego, Jeffa Becka, Erica Claptona, Jimiego Hendrixa. Wszystkich tych różnych osobowości.”
Próba bycia zbyt oryginalnym, gdy jesteś zbyt młody, nie jest prawdopodobnie najlepszą rzeczą