Podczas nowej rozmowy telefonicznej na youtube’owym kanale Zak Kuhn Show, Gene Simmons powiedział, że nie obchodzi go krytyka jego umiejętności gry na basie. A przyczynkiem do rozmowy było prawdopodobnie zaanonsowanie przez byłego basistę KISS wiosennej trasy koncertowej jego solowego zespołu Gene Simmons Band.
Przyznajemy, że jego argumentacja ma sens. We wspomnianej rozmowie Gene Simmons powiedział o swojej grze: „Czuję się dobrze w swojej skórze. Wiem, jak dobry jestem. I znam swoje wady. A to, co inni ludzie mają do powiedzenia na ten temat, to… cóż, nie mają kwalifikacji, by wydawać opinię – oni nie byli tam gdzie ja i nie zrobili tego co ja.”
Słucham i doceniam każdy punkt widzenia, ale nie przebija się to przez moją grubą skórę. To ich gadanie nic nie znaczy
We wcześniejszym wywiadzie dla Guitar World Gene z kolei powiedział szczerze: „Nie uważam się – i nigdy nie byłem zainteresowany byciem – za wirtuozem basu. Nie lubię popisów w muzyce. Znacznie bardziej pociągają mnie rzeczy, które są zapadające w pamięć. To dla mnie część radości płynącej z muzyki”.
Muzyk kontynuował: „Możesz być jazzmanem i być szanowanym przez muzyków, ale reszta świata nie przejmuje się tym. Co powiesz o Johnie McLaughlinie? To świetny muzyk. Ale oto pytanie: czy potrafisz zanucić jakąkolwiek melodię, którą kiedykolwiek zagrał w solówce? Oczywiście, że nie. Z całym szacunkiem, ale ta muzyka ma tylko pokazać, jak dobrze grasz – ale mnie to nie obchodzi.”
Najtrudniejszą rzeczą jest napisanie dobrej, prostej piosenki lub riffu. To naprawdę trudne
Simmons nie tylko krytykował gitarzystów jazzowych, oberwało się też mistrzom basu: „Jest mnóstwo niesamowitych basistów, takich jak Jaco Pastorius i jazzmani. Albo tacy jak Flea, który jest naprawdę dobry na swoim instrumencie, ale… nie pamiętam niczego, co grał. I nie podoba mi się dźwięk slapu”.