Prince dał pod wieloma względami niezapomniany występ na Super Bowl w 2007 roku. Był to finałowy mecz futbolu amerykańskiego NFL pomiędzy Indianapolis Colts i Chicago Bears, który odbył się w Miami, na Florydzie i jak co roku było to najważniejsze wydarzenie sportowe w Stanach Zjednoczonych. Wszystko jednak mogło skończyć się katastrofą, gdyby nie poświęcenie jednej osoby z obsługi technicznej.
Przez wiele lat Super Bowl stał się znany ze spektakularnych występów muzycznych w przerwie meczu (t.zw. Halftime), a występ Prince’a na Super Bowl był naprawdę zjawiskowy i zapadł w pamięci milionom widzów na całym świecie. Pogoda tego dnia była deszczowa, co sprawiło, że atmosfera występu była niepowtarzalna. To nie była lekka mżawka, tylko regularny deszcz – warunki, które prawdopodobnie spowodowałyby odwołanie lub przynajmniej opóźnienie każdego innego występu. Ale to był Super Bowl i było naprawdę ciasne okienko na wykonanie występu, nie wspominając, że żaden finał Super Bowl ani żaden występ Super Bowl Halftime nigdy nie został odwołany z powodu pogody. Prince nie zamierzał pozwolić, by ta passa się skończyła.
Jednym z najbardziej zapadających w pamięć momentów występu było wykonanie przez Prince’a piosenki „Purple Rain”. W tym momencie deszcz zaczął mocniej padać, tworząc niezwykłą scenerię, gdy wokół sceny wznosiła się mgła. Prince bez wątpienia wykorzystał tę sytuację do stworzenia magicznej atmosfery – wielu krytyków i fanów uważa, że ten występ był jednym z najlepszych w historii imprezy. Organizatorzy NFL martwili się nie tylko o mecz, ale także o bezpieczeństwo Prince’a i jego muzyków, ale kiedy producent wykonawczy Dan Mischer sprawdzał to tuż przed koncertem, okazało się, że Prince miał jedną prostą prośbę: „Czy możesz sprawić, by padało mocniej?”…
Prince miał jedną prostą prośbę: „Czy możesz sprawić, by padało mocniej?”
Nie wszyscy wiedzą, że całe wydarzenie mogłoby skończyć się katastrofą, gdyby nie jeden członek obsługi sceny, który z poświęceniem uratował sytuację. Koncert odbył się na specjalnie zbudowanej scenie w kształcie logo symbolu Prince’a. Ustawianie sceny w przerwie Super Bowl i demontowanie jej to wysiłek setek ludzi znających swoją robotę, bo jest na to naprawdę niewiele minut. Według artykułu w The Ringer (strona i sieć podcastów poświęconych sporcie i popkulturze), scena składała się z wielu różnych części, a wszystkie były na kółkach. W pewnym momencie jedna część sceny niespodziewanie przetoczyła się po kablu do świateł scenicznych, a stało się to dosłownie na chwilę przed występem Prince’a. Na szczęście, członek ekipy oświetleniowej, Tony Ward, zauważył to i od razu zareagował. Don Mischer opowiadał później: „Tony, zdając sobie sprawę, że odliczamy czas do wyjścia na antenę, wziął szczypce i zdjął izolację z trzech kabli. Potem po prostu włożył je do wtyczki i trzymał tak przez całe 12 i pół minuty w deszczu, żeby światła i wszystko inne działało. Cieszę się, że nie wiedziałem o tym wówczas, bo to by mnie cholernie wystraszyło…”
Tony (…) zdjął izolację z trzech kabli. Potem po prostu włożył je do wtyczki i trzymał tak przez całe 12 i pół minuty w deszczu, żeby światła i wszystko inne działało