Chociaż Ritchie Blackmore ma głęboki szacunek dla Erica Claptona i już kilka razy publicznie go wychwalał, to jednak nie zawsze miał tylko dobre rzeczy do powiedzenia o gitarzyście Cream. Powiedział o nim kiedyś „Tak, jest dobrym wokalistą”, wymownie pomijając fakt, że Clapton to gitarzysta. Tym razem, w filmie zamieszczonym na jego youtube’owym kanale Tales From The Tawern, Ritchie powspominał, jak się poznali i jak chciał naśladować jego brzmienie.
W części rozmowy poświęconej Ericowi Claptonowi, Ritchie Blackmore opowiedział ciekawą historię (spisane przez rockandrollgarage.com): „Pamiętam, że Deep Purple supportowało Cream w Forum w Los Angeles. Co zabawne, w pierwszym rzędzie siedzieli, jak sądzę, Jimi Hendrix i George Harrison. Tuż przede mną, co było dość dziwne. Pamiętam, że przed koncertem Eric wszedł do garderoby, w której byłem z Deep Purple. Nigdy wcześniej się nie spotkaliśmy, więc przedstawiliśmy się sobie i odbyliśmy pogawędkę.”
Zawsze byłem pod wrażeniem Erica, nie tylko jego umiejętności gry na gitarze, ale także uwielbiałem jego brzmienie
Ritchie snuł wspomnienia: „Uwielbiałem jego brzmienie. Więc zacząłem go wypytywać: 'Jakich strun używałeś, kiedy zaczynałeś grać?’. Odpowiedział: 'Używałem strun Clifford Essex’. Ja na to: 'Wow, Clifford Essex!’. Zaraz po spotkaniu dostałem struny Clifford Essex, na których grałem przez jakiś czas. Potem powiedział też, że zaczął używać innej marki i ja też zacząłem ich używać. Próbowałem po prostu zrozumieć, jak uzyskał ten wspaniały sound.”
To dzięki niemu przez lata grałem na tych, a nie innych strunach
W tym samym filmie Blackmore przypomniał sobie także ciekawą historię o tym, jak Deep Purple i Eric Clapton byli w tym samym hotelu w Australii. W tym czasie w hotelu o poranku słychać było jakieś hałasy, które nie dawały im spać. Panowie z Deep Purple poskarżyli się na to w recepcji, ale nic się nie zmieniło. Wtedy Blackmore wpadł na pomysł, żeby także narobić hałasu: „Byliśmy w hotelu, chyba w Melbourne w Australii. Wiedziałem, że Eric ze swoim zespołem jest w tym samym hotelu. Mieliśmy tam trzy ciężkie dni, kiedy budzili nas bardzo wcześnie rano jakimiś łomotami – typowymi bzdurami, które dzieją się w hotelach”.
„Mieliśmy tego tak dość, że zagroziliśmy w recepcji: 'Jeśli jutro znowu nas obudzicie, przyniesiemy cały nasz sprzęt do pokoju i zagramy o 3 rano. Zobaczymy wtedy, co na to wasi klienci’. Następnego dnia poranne łomoty zaczęły się jak zwykle, nie zwrócili uwagi na to, co powiedzieliśmy. Więc przynieśliśmy kilka Marshalli, ustawiliśmy je, a mój przyjaciel zaczął grać na gitarze jakiegoś kiepskiego bluesa”.
„Jak tylko zaczął grać, byliśmy tak głośni, że ktoś trzasnął drzwiami, a to była ochrona Erica. Wierzyć czy nie, Eric był w pokoju obok nas. Następnego dnia porozmawiałem z jego ochroniarzem i powiedziałem: 'Naprawdę mi przykro, nie wiedziałem, że jesteśmy obok’.”
To było żenujące, zwłaszcza, że Eric mógł pomyśleć, że to ja tak gram. Byłem tam, piłem drinka, ale nie grałem