25 czerwca na jedynym koncercie w Polsce wystąpiła grupa Toto, dla niektórych najlepszy zespół w historii muzyki rozrywkowej, dla innych supergrupa skupiająca studyjnych wirtuozów, a dla jeszcze innych twórcy radiowych przebojów, przy których równie dobrze można zatańczyć jak i w skupieniu wysłuchać, delektując się każdym niuansem kompozycji.
Właśnie aranż utworów muzycy Toto doprowadzili do perfekcji, prezentując na łódzkim koncercie set utworów przerobionych specjalnie na okazję trasy. Dzięki temu dobrze znane utwory zyskały koncertową energię i zachwycały licznie zgromadzonych w Atlas Arenie muzyków (tym razem w roli słuchaczy), którzy przybyli posłuchać jak brzmi i wygląda jeden z najwybitniejszych zespołów rockowych. To ostatnie określenie jest oczywiście uogólnieniem, bo zaszufladkować Toto do jednego gatunku, to jak napisać, że Leonardo Da Vinci był tylko rzeźbiarzem…
Dość powiedzieć, że zdobywcy sześciu statuetek Grammy w 1982 roku za album „Toto IV”, z powodzeniem występują na festiwalach popowych, rockowych i jazzowych od 35 lat a ich koncerty to muzyka na tyle zróżnicowana i uniwersalnie genialna, iż wsłuchują się w nią dzieci i dorośli, muzycy i laicy, jazzmani i metalowcy… Wszyscy zebrani w Atlas Arenie żywiołowo reagowali na każdy muzyczny lub słowny sygnał płynący ze sceny, sprawiając dużo radości zespołowi i kreując jednocześnie wspaniałą interakcję pomiędzy artystami i wykonawcami.
Koncert trwał niemal dwie godziny i czterdzieści minut, w sumie były aż cztery bisy, a w trakcie występów zespół nie szczędził nam niespodzianek. Były wzruszenia (np. podczas dedykacji Luke’a dla wszystkich mam co odeszły…), siła (ależ oni zagrali „Falling in between” – to była petarda!) i niespodzianki (zagrali m.in. „Hydra” a Nathan w końcówce „Africa” niczym Bona porwał ludzi do śpiewania). Toto był w najlepszej formie w jakiej można by sobie ich wyobrazić i nawet niezbyt oszałamiająca frekwencja (dużo pustego miejsca na tyłach płyty Atlas Areny) nie popsuła magii tego wieczoru. Pozostaje nam teraz czekać na realizację zapowiedzianego DVD z tego koncertu, by jeszcze raz przeżyć te cudowne chwile z Steve Lukatherem, Davidem Paichem, Stevem Porcaro, Josephem Williamsem, Simonem Phillipsem oraz Nathanem Eastem.
tekst: Maciek Warda
zdjęcia: Sobiesław Pawlikowski