(wyd. własne 2013)
skład:
Łukasz Rychlicki – gitara, wokal
Michał „Gołąb” Gołąbek – gitara
Mariusz Kaczmarczyk – gitara basowa
Jacek Barański – perkusja
strona internetowa: www.facebook.com/bandelevator
Tak się jakoś złożyło, że w Garażu obok siebie wylądowały w tym miesiącu dwie kapele z Poznania. Elevator co prawda nie przesłał nam swojej płytki – trafiła ona do nas pocztą pantoflową od osoby, która była na koncercie zespołu, co pokazuje, że dobra muzyka rozprzestrzenia się sama.
Debiutancka EP-ka „Elevator” zawiera zaledwie trzy utwory, mimo to ładunek muzyczny jest tak skoncentrowany i ciekawy, że od razu zwraca uwagę. Niby nic nowego, wszystko już gdzieś przecież było: „Infowar” to mieszanka grunge’u á la Soundgarden i pustynnego stoner rocka, w „Gravity” pobrzmiewają echa Pearl Jam, ale też nutka bluesa i jakiś bardziej nieokreślony, atmosferyczny klimat, a płytę zamyka prosty, przebojowy wręcz numer „Strange Things” z ledzeppelinowskim zacięciem. Wszystko spina rasowy rockowy wokal co rusz nasuwający asocjacje ze sposobem śpiewania Chrisa Cornella. Zespół daleki jest jednak od naśladownictwa; do połączenia dobrze znanych, tradycyjnych nurtów muzyki rockowej dorzuca jeszcze coś… Elevator gra jednocześnie ambitnie, ale bez zbędnych udziwnień – „progresywne” smaczki takie jak złamany tu i ówdzie rytm czy psychodelicznie zabarwiony akord nie wynikają z chęci kombinowania na siłę, a jedynie dodają intrygującego posmaku utworom, które niosą samą esencję brudnego rock and rolla. Płyta kończy się nagle dokładnie w momencie, kiedy akcja zaczyna się na dobre rozkręcać i pozostawia w ten sposób autentyczny niedosyt.