Muzycznie mamy tu do czynienia z industrialnym rockiem, czy miejscami nawet metalem: zautomatyzowane beaty perkusji i mechanicznie tnące gitary zdradzają wyraźne inspiracje twórczością Rammstein i Nine Inch Nails, a zagłębiając się bardziej w historię gatunku, także Kraftwerk. Odnajdziemy tu też pewne podobieństwa do stylu Rob Zombie, Marilyn Manson czy Type O Negative. Wśród raczej mocnych i agresywnie brzmiących riffów przeplatanych niejednokrotnie z rytmami techno znalazły się także momenty spokojniejsze, takie jak utwór „My Veil”, który można by określić wręcz jako industrialną balladę; z jego przebojową linią melodyczną mógłby spokojnie trafić do radia – jeśli tylko jakiekolwiek komercyjne radio w Polsce zechciałoby zaprezentować na antenie zespół niezależny, który nie pochodzi z pociągowego zaprzęgu wielkiej wytwórni, a przy okazji nie wpisuje się bezboleśnie w plastikowy mainstream.
Bremenn prezentuje materiał bardzo przemyślany i zakorzeniony w tradycji industrialu, a jednocześnie niosący istotne, uniwersalne przesłanie i skłaniający do zastanowienia. Na żywo grupa dodatkowo wzbogaca swoje występy o elementy wizualne począwszy od gry świateł, a skończywszy na odpowiednim wizerunku scenicznym członków zespołu. Wszystko po to, by zaoferować słuchaczom dopracowane w każdym szczególe dzieło artystyczne w postaci muzycznego spektaklu. Fanów industrialu i klimatów pokrewnych zachęcam do bliższego zapoznania się z zespołem, poczynając od płyty „Flowers Of Fall”, którą można nabyć w formie fizycznej lub cyfrowej, a także odsłuchać w popularnych serwisach streamingowych.
Mikołaj Służewski