Gitara: John Mayer
(Columbia / Sony Music)
Nowy album rozpoczyna się tak, jakby Mayer skręcał w stronę pop folku z elementami country. Czyżby popularność takich wykonawców jak Taylor Swift dawała mu do myślenia? Tym razem zamiast beztroskiego chłopca z gitarą mamy Mayera wędrowca z gitarą, przypominającego o tym, że gitarowa muzyka Ameryki to także Neil Young, Joni Mitchell i James Taylor. Zgrabny „Queen of California” ładnie rozpoczyna album,
„Something Like Olvia” to przyjemny dla ucha ponownie Claptonowski z lekka bluesik z organowymi podkładami Chucka Leavella, „Love is a Verb” zaczyna się motywem przypominającym „People Get Ready”. W ucho wpadły mi także nostalgiczna ballada „Whiskey, Whiskey, Whiskey” i rozwijający się „A face to Call Love”, który staje się dominantą płyty.
Album jest świetnie wyprodukowany (proporcje!), a Mayer brzmi jak doświadczony, zmęczony życiem gość. „Born and Raised” to ciepła i miła płyta do grania przy kominku. Dziwnie jednak wygląda gość w tym wieku obuty w kapcie i w kapeluszu, prawda? Ta przebieranka to jednak świadectwo okresu przejściowego i wydaje mi się, że po tym epizodzie wypada oczekiwać czegoś mocno wystrzałowego…
Piotr Nowicki