Od początku do końca płyty nie mogę uciec od skojarzeń ze starym Myslovitz, co nie jest oczywiście żadnym zarzutem. Uważam, że wielbiciele tego zespołu, a szczególnie ci, którym w jego aktualnym składzie brakuje Artura Rojka, odnajdą w twórczości Lorein dobrze znany sobie klimat. Fani polskiego rocka alternatywnego w duchu takich grup jak Happysad i Bruno Schulz również mogą bez zastanowienia sięgnąć po „Drzewa i planety”.
Mikołaj Służewski