(Mascot / Mystic)
Gitary: Steve Lukather
Bas: John Pierce, Tal Wilkenfeld, Nathan East,
Leland Sklar, Renee Jones
To przepiękna płyta. Szczera, głęboka, świetnie zagrana, z ujmującymi kompozycjami. Z Lukatherem w najwyższej formie, grającym solówki tak przekonująco i wspaniale, że przywodzi na myśl lata osiemdziesiąte, gdy był królem studia nagraniowego. Z Lukatherem, który doprowadza do łez wzruszenia, gdy pięknie gra solowy „Smile”, który całkowicie pozbył się kompleksu Jeffa Becka i wciąż pisze interesujące kawałki.
Zamaszystość w solówkach ustąpiła miejsca refleksji i skupieniu, pełne brzmienie gitary „wychodzi” z głośników do odbiorcy, a Luke koloryzuje swą grą nie zawsze wesołe historie, którymi się z nami dzieli. Świetne solówki w „Judgement Day”, „Creep Motel” (chyba najlepsze solo od kilkunastu lat tego artysty), kadencja w „Right The Wrong”, progresywne elementy (zagrywki, riff, solo) w zaskakującym, oldskulowym numerze tytułowym – to nie jedyne powody, by sięgnąć po ten album. Głównym jest jakość kompozycji. „Once Again”, wspomniany „Right The Wrong” ( z prostym patentem – gitarą zawieszoną nad morzem smutku czy nostalgii), przebojowy na miarę Toto „Do I Stand Alone” czy zrelaksowany „Rest Of The World” to piękne numery. No i ten „Smile” – niczym wisienka na torcie. Świetna płyta, ale dla dojrzałego odbiorcy.
Piotr Nowicki