Andrew Watt, choć młody, to z niejednego pieca jadł chleb. Kierował pracami nad albumami takich artystów jak Justin Bieber, Miley Cyrus, Ozzy Osbourne, Pearl Jam czy Iggy Pop, ale ostatnio wszedł do studia by wyprodukować album największej rockandrollowej legendy, The Rolling Stones. Jak nie trudno się domyślić, było to dla niego duże przeżycie.
Co ciekawe Watt nie tylko wyprodukował płytę „Hackney Diamonds„, ale także był współautorem trzech utworów, w tym pierwszego singla „Angry”. W rozmowie opublikowanej w serwisie Billboard Watt emocjonalnie opisał, jak to jest stać za konsoletą, gdy Mick Jagger nagrywa wokale: „Zaczyna od swetra, zapinanej na guziki koszuli i T-shirtu, a potem, po dwóch nagranych tejkach, sweter jest już ściągnięty. Dwa ujęcia później koszula znika i nagle mamy go tylko w T-shircie, ma 80 lat i daje ci, kurwa, pełnowymiarowego Micka Jaggera, wijącego i pocącego się, gdy śpiewa każdą nutę.”
Koszula znika i nagle mamy go tylko w T-shircie, ma 80 lat i daje ci, kurwa, pełnowymiarowego Micka Jaggera
W tej opowieści 32-letni Watt brzmi bardziej jak fan Stonesów niż kolega z zespołu. Faktycznie trzeba przyznać, że jego wiek w porównaniu z metrykami Stonesów, to nieletniość. Watt kontynuował: „Masz taki moment, że zadajesz sobie pytanie: ‘Czy w ogóle jestem do tego zdolny?’ To dla mnie największy zaszczyt, zaszczyt dla dzieciaka grającego na gitarze, który dorastał, ubóstwiając każdą rzecz, jaką kiedykolwiek zrobił Keith Richards. Każdy fan chce usłyszeć na żywo największy zespół rock’n’rollowy wszech czasów, więc robienie z nimi czegokolwiek innego w studiu oznaczałoby po prostu zawód wszystkich”.
Masz taki moment, że zadajesz sobie pytanie: ‘Czy w ogóle jestem do tego zdolny?
A co ze współpracą z Paulem McCartneyem, kolejną legendą, która pojawia się na „Hackney Diamonds”? Watt stwierdza: „Patrzyłem, jak Paul McCartney aranżuje wokale w tle i harmonizuje je ze sobą. Do końca życia zabieram to ze sobą, na każdą produkcję, którą zrobię”.