W marcowym artykule serii „Dr. Amp” zajmiemy się projektem mojego autorstwa – urządzeniem o tajemniczej nazwie Invisible Killswitch. Założeniem projektu był efekt, który nie będzie ingerował w bryłę gitary, czyli obędzie się bez wiercenia dziur w instrumencie. Chętnych poznania tajników tego urządzenia zapraszam do lektury.
Efekt killswitch jest szeroko wykorzystywany w muzyce rockowej i nie tylko – używa go wielu sławnych gitarzystów, jak chociażby Randy Rhodes czy popularny w tej materii Buckethead. Co daje sam efekt? Na pewno jest to efekt dynamiczny, który bazuje na wyciszeniu gitary do zera. Do jego wytworzenia potrzebny jest przełącznik, który zwiera obwód sygnałowy do masy. Następuje natychmiastowe uciszenie, natomiast po wyłączeniu efektu następuje nagły wzrost głośności (czyli duża dynamika). Używany efektywnie powoduje efekt szarpania dźwiękiem w rytm muzyki, co jest ciekawym zabiegiem.
Właściciele les paula mają łatwiej – efekt killswitch w tego typu gitarze można uzyskać bardzo łatwo, wystarczy ściszyć maksymalnie jedną przystawkę, a drugą zgłośnić. Przełączając się pomiędzy nimi, uzyskujemy właśnie ten efekt.
Jak wiemy, szarpanie przełącznikiem czy jego przyduszanie powoduje niestety jego zużywanie, szczególnie przy intensywnej grze. I właśnie dlatego wymyśliłem Invisible Killswitch.
Jak to jest zrobione?
Podobnie jak w standardowym killswitchu, i w tym musimy zewrzeć sygnał do masy. Przychodziły mi różne pomysły, ale jeden okazał się nadzwyczaj trafny. Kontaktron – bo tak się nazywa element wykonawczy – ma sporą wytrzymałość, jeśli chodzi o cykle przełączania. Ma małe rozmiary oraz jest totalnie mechanicznym elementem, do którego nie potrzebujemy zasilania.
Jak działa kontaktron?
Kontaktron jest złożony ze szklanej rurki, jak szczelnie zamknięta obudowa. To dwie blaszki, z których jedna reaguje na pole magnetyczne, umieszczone w otoczeniu gazu. Kontakron reaguje na otoczenie pola magnetycznego – żeby killswitch działał, potrzebny jest więc magnes.
Pomyślałem, że można to zrealizować na dwa sposoby: albo robiąc pierścień/nakładkę na palec, którą będziemy uruchamiać killswitch, albo zrobić kostkę gitarową, która będzie miała w sobie magnes.
Wybrałem opcję drugą, z tego względu, iż nie musimy skupiać się na innej czynności niż trzymanie kostki gitarowej. Druga sprawa to prędkość – za pomocą kostki uzyskujemy imponujące efekty brzmiące, jak np. szybkie tremolo. Zapraszam do obejrzenia krótkiego filmiku mojego autorstwa, by zobaczyć, jak działa Invisible Killswitch.
https://www.youtube.com/watch?v=rhbukXgOYvA
Urządzenie prototypowe (jak na filmie) zbudowałem w plastikowej małej obudowie. Umieściłem w niej gniazda jack do podpinania urządzenia bez konieczności ingerencji w gitarę. Kolejne urządzenie (widoczne na zdjęciach) zrobiłem, projektując ergonomiczną obudowę przystosowaną do stratocastera. Ma ona już wyznaczone pole pracy killswitcha.
Czułość killswitcha
Killswitch działa w określonych odległościach w zależności od siły magnesu. W moim urządzeniu jest to okolica 1 cm od kontaktronu, co w zupełności wystarczy. Za duża czułość spowodowałaby, że zakres pracy ręką musiałby być większy, co przełożyłoby się na szybkość.
Kostka jest zbudowana z dwóch identycznych kostek, wydrążono w nich otwory o średnicy magnesu i sklejono je razem, umieszczając magnes w środku. Łączna grubość kostki to 2 mm.
Konaktron można umieścić w dowolnym miejscu w gitarze lub nawet we wtyczce kabla gitarowego, trzeba tylko zaznaczyć, która jego strona jest tą wpinaną do gitary. Sam kontaktron podłączony na stale nie wpływa na brzmienie. Można to urządzenie wykorzystać także jako bramkę szumów / mute – w momentach, kiedy nie gramy, po prostu przykładamy rękę z kostką.
Mam nadzieję, że projekt się wam spodobał i zachęci was do eksperymentowania z własnym killswitchem.