Dzisiaj mija dokładnie 44 lata od słynnego koncertu Erica Claptona w Birmingham, podczas którego wygłosił on poparcie dla skrajnie prawicowego skrzydła partii konserwatywnej. Nie było by może jeszcze w tym nic strasznego gdyby nie inne słowa, które wypowiedział.
Jest to doskonały przykład na to, że w każdej sytuacji należy ważyć słowa wypowiadane publicznie. To co „pójdzie w eter” może się później ciągnąć za nami latami i może zacząć żyć własnym życiem, cytowane i używane do woli w niezbyt szlachetnych celach.
Tak było właśnie z nieszczęsną wypowiedzią Erica Claptona, której będzie pewnie żałował do końca życia. 5 września 1976 roku, podczas koncertu w Birmingham, w Anglii, Eric Clapton opowiadając się za prawicowym Frontem Narodowym powiedział (cyt. za www.insidehook.com):
Czy mamy dziś na widowni jakichś obcokrajowców? Jeśli tak, podnieście ręce. Więc gdzie jesteście? Gdziekolwiek jesteście, myślę, że powinniście wszyscy po prostu wyjść. Nie tylko opuścić ten korytarz, ale opuścić nasz kraj… Nie chcę was tutaj, ani w sali ani w moim kraju. Posłuchaj mnie! Myślę, że powinniśmy ich wszystkich odesłać. Powstrzymać Wielką Brytanię przed staniem się „czarną” kolonią. Wypuść obcokrajowców. Wyprowadzić tych włóczęgów. Wykopać cwaniaków poza kraj. Utrzymać Wielką Brytanię białą. Czarni ciapaci, cwaniaki, Arabowie i pieprzeni Jamajczycy nie pasują tutaj, nie chcemy ich tutaj! To jest Anglia, to jest biały kraj, nie chcemy, żeby tu mieszkały ciapate cwaniaki. Musimy im jasno powiedzieć, że nie są mile widziani. Anglia jest dla białych, człowieku… To Wielka Brytania, biały kraj, co się z nami dzieje, do cholery? … Wyrzuć te włóczęgi! Niech Wielka Brytania będzie biała!
O tym zaskakującym wyznaniu zrobiło się głośno, gdy kilka lat temu światło dzienne ujrzał film „Eric Clapton: Life in 12 Bars”, o życiu jednego z największych gitarzystów naszych czasów. Clapton musiał ponownie stanąć twarzą w twarz z samym sobą sprzed lat i przed swoimi raczej nieciekawymi komentarzami, które przytoczyliśmy powyżej. Jego tłumaczenie były dość pokrętne (Clapton mówi m.in. „Wygłosiłem kilka rasistowskich komentarzy, ale nie były one skierowane do żadnej konkretnej mniejszości. To było uczucie utraty tożsamości i utraty mojej angielskości”) i chyba jedyna okoliczność łagodząca jest taka, że sytuacja w jego kraju była faktycznie nieciekawa i był „pod wpływem”. Także wybaczamy, ale nie zapominamy.
Dawid Bowie o Hitlerze
Co ciekawe w tym czasie inni znani muzycy rockowi również wypowiadali się w tym duchu, a wśród nich Rod Steward, Ted Nugent, czy David Bowie. Ten ostatni wyrażał wówczas poparcie dla… faszyzmu i podziw dla Adolfa Hitlera (!). Zszokowani fani przeczytali to wówczas w jego wywiadach dla Playboya, NME. Bowie powiedział m.in. „Myślę, że Wielka Brytania mogłaby skorzystać na faszystowskim przywódcy. W końcu faszyzm to naprawdę nacjonalizm… Bardzo mocno wierzę w faszyzm”. Cytowano go również z jeszcze radykalniejszymi wypowiedziami:
Adolf Hitler był jedną z pierwszych gwiazd rocka
Oczywiście większość tych wielkich postaci muzycznych wycofała się szybko z tych wypowiedzi tłumacząc je np. zafascynowaniem egzystencjalizmem i filozofią Nietzschego (Bowie), czy ówczesną ciężką sytuacją gospodarczą w Wielkiej Brytanii (Clapton). Pamiętajmy, że połowa lat 70. w Wielkiej Brytanii to był niestabilny okres, kiedy szalał kryzys, a społeczeństwo zaczęło się niespodziewanie pauperyzować.
Rock Against Racism
Ruch Rock Against Racism powstał w 1976 roku, nomen omen właśnie m.in. powodu wypowiedzi Erica Claptona. Ta polityczna i kulturalna inicjatywa powstała w odpowiedzi na wzrost liczby ataków rasistowskich na ulicach Wielkiej Brytanii i rosnące poparcie dla skrajnie prawicowego Frontu Narodowego. W latach 1976-1982 działacze RAR organizowali wiece i koncerty, łącząc czarnych i białych fanów we wspólnej miłości do muzyki. Miało to zniechęcić młodych ludzi do rasizmu. Muzycy biorący udział w koncertach wywodzili się ze wszystkich gatunków muzyki pop, co znalazło odzwierciedlenie w jednym z haseł RAR: „Reggae, soul, rock’n’roll, jazz, funk i punk.
Apel
Niech cała ta historia będzie przestrogą dla muzyków, którzy poddają się medialnej propagandzie, dają się uwodzić ruchom i partiom o skrajnie konfrontacyjnych poglądach i pozwalają wciągać w plemienną walkę. Pamiętajmy, że zarządzanie emocjami to socjotechniczny elementarz polityków, aktywistów i lobbystów, to ich modus operandi skierowany w rzeczywistości przeciwko nam. Dlatego zawsze starajmy się patrzeć z dystansem na serwowany przekaz, zawsze szukajmy szerszej perspektywy, słuchajmy opinii wielu stron, dążmy do zrozumienia mechanizmów, a nie haseł i sloganów, odnajdźmy konstrukt, a nie tylko fasadę.
No i na koniec, niech nigdy nie zabraknie nam empatii i życzliwości dla drugiego człowieka, bo tylko tak uda się nam porozumieć.