Z czym kojarzy nam się Rumunia? Na pewno z pięknymi krajobrazami, krwiożerczym hrabią z Transylwanii i komunistycznym dyktatorem, ale z muzyką rockową już niekoniecznie.
A to błąd, ponieważ działał tam przynajmniej jeden zespół, który miał potencjał, aby zaistnieć na światowym rynku muzycznym. Jak to zwykle w krajach komunistycznych bywało, potencjał to za mało, by zostać światową gwiazdą rocka, a gdy dodamy do tego polityczną aferę, w którą wplątana była służba bezpieczeństwa, to robi się już groźnie. W lutowym TopGuitar Mateusz Stemasiak przygotował dla was historię grupy Phoenix, która działała właśnie na pograniczu komunistycznego systemu i zachodniego stylu życia. Polecamy waszej uwadze ten tekst – będzie nie tylko o służbie bezpieczeństwa uprzykrzającej życie muzykom, ale także o ucieczce we wzmacniaczach Marshalla!