Mamy właśnie przed oczami piękny przykład ewolucji, której poddano całą rodzinę DSL, czyniąc z niej kolejną atrakcyjną i użyteczną generację wzmacniaczy.
Kilka lat temu Marshall zaprezentował nam modele jednowatowch piecyków, odwzorowujące brzmienia znanych i lubianych dużych headów. Wygląda na to, że ponownie mamy z nimi do czynienia, ale tym razem poddane one zostały solidnym udoskonaleniom. Mała moc umożliwia swobodne korzystanie ze sprzętu w domowym studiu nagraniowym. Wszystkie imponderabilia, jakie miał DSL-1 w swojej pierwszej odsłonie, zostały zachowane. Nadal jest to piecyk nawiązujący do złotej ery metalu, czyli głównie lat dziewięćdziesiątych. Nadal emuluje on brzmienie Marshalla JCM2000 DSL100 – najbardziej rockowego wzmacniacza dekady, i dalej zachowuje w pełni lampową budowę, opierając swoje brzmienie nie na cyfrowych algorytmach, ale na analogowych układach i dwóch lampowych stopniach wzmocnienia. Sygnał w sekcji preampu wzmacniają dwie lampy ECC82 (podwójna trioda niewielkiej mocy), a w układzie końcówki zastosowano dwie ECC83 (podwójna trioda o dużym wzmocnieniu). Sygnał podawany jest do ośmiocalowego głośnika Celestion, który z kolei oddaje moc akustyczną najskuteczniej, jak tylko można było to zaprojektować.
Pora przyjrzeć się wreszcie tym udoskonaleniom. Po pierwsze, przerobiono kontrolę głośności, która jeszcze bardziej odpowiada potrzebom w pełni lampowego brzmienia przy niewielkich głośnościach. Po drugie, zmieniono korekcję dołu pasma, tak aby bardziej naturalnie oddawała charakter brzmienia, nie dominując go. Po trzecie, dodano cyfrowy reverb, jak też emulację Softube na wyjściu, symulującą kultową paczkę Marshalla – 1960. Jeśli wspomnimy o głośniku Celestion Eight-15 oraz trybie Silent Recording (ciche nagrywanie bez udziału głośnika), będziemy mieli całą różnorodność i funkcjonalność jak na złotej tacy. Powiedzmy sobie jeszcze w ekspresowym skrócie jak brzmi nowy DSL-1. Na „spokojniejszym” kanale są to bliskie, dźwięczne, tonalne dźwięki, których naturalnością można się zachwycić. Kanał ultra gain to z kolei precyzja i klarowność brzmienia zachowana, nawet na tym lekko nadsterownym kanale. Brzmienie hi-gain jest elastyczne i zaczyna się nawet wcześniej, niż skończył się classic gain, a z każdym stopniem odkręcania potencjometru gain ogarnia nas coraz większa euforia.
Autor: Maciek Warda
Strona dystrybutora: www.lauda-audio.pl
Strona producenta: www.marshallamps.com