15 października 1987 roku ukazała się płyta „Surfing With the Alien”, która była jedną z najważniejszych w gitarowym, shredderskim nurcie. Joe Satriani wyraźnie przypomniał nią kierunek, w którym powinna podążać wirtuozowska gitara elektryczna.
Wielomilionowa sprzedaż „Surfing With the Alien„, wg. wielu krytyków zamknęła epokę we współczesnej muzyce, w której rockowy, tak zwany „bóg gitary” był zwykłym frazesem, wypartym przez nowofalową i noworomantyczną estetykę. „Surfing with the Alien” wykopał drzwi do ponownego pojawienia się na scenie gitary rockowej.
Według magazynu Rolling Stone, płyta „umieściła Satrianiego na mapie. Pięknie zagrana i utrzymana w dobrym tempie. Udało jej się uchwycić cały lodowy ogień fusion jazzu, nie tracąc nic z instynktownej mocy rock & rolla”.
Wiadomo, że Joe nie był pierwszy, bo Al Di Meola, Eddie Van Halen, czy Yngwie Malmsteen nie takie solówki już nagrywali, ale w muzycznych realiach końca lat 80. płyta Satrianiego była ożywczym wiatrem, który porwał za sobą wielu innych, wybitnych gitarzystów.
Tytułowy kawałek Satriani wymyślił po tym, jak wpadł mu do głowy jego tytuł. „Zacząłem myśleć o tym, co by się stało, gdyby kosmici przybyli na Ziemię, ale zamiast szukać zniszczenia planety lub przejęcia władzy, po prostu szukali zabawy.” powiedział w wywiadzie dla Songfacts.
Zacząłem myśleć o tym, co by się stało, gdyby kosmici przybyli na Ziemię, ale zamiast szukać zniszczenia planety lub przejęcia władzy, po prostu szukali zabawy
Z kolei w Guitar World Joe wspominał perypetie sprzętowe, jakie towarzyszyły nagraniom: „Nie wiedzieliśmy, dokąd zmierza ta piosenka, aż pewnego popołudnia poszliśmy nagrać tę melodię. Podłączyłem pedał wah i Tube Driver do mojego 100-watowego Marshalla. Spróbowałem też harmonizera, to był jeden z tych 949 Eventide. Dźwięk, który wydobył się z głośników, tak nas powalił, że nagraliśmy melodię i solówkę w około pół godziny, a potem usiedliśmy i powiedzieliśmy: 'Wow! To jest piosenka, człowieku! To jest świetne!’. Potem Eventide się zepsuł i nie mogliśmy go naprawić. Nie mogliśmy nic zrobić. Straciliśmy brzmienie. 949 ciągle się psuł A kiedy w końcu go naprawiliśmy, nie potrafiliśmy go już zmusić do pozostania w tym samym miejscu. Po prostu brzmiał inaczej.”
Podłączyłem pedał wah i Tube Driver do mojego 100-watowego Marshalla. Spróbowałem też harmonizera, to był jeden z tych 949 Eventide. Dźwięk, który wydobył się z głośników, tak nas powalił, że nagraliśmy melodię i solówkę w około pół godziny, a potem usiedliśmy i powiedzieliśmy: 'Wow! To jest piosenka, człowieku! To jest świetne!
Użycie przez Satrianiego pedału wah-wah w tytułowym kawałku zapewniło mu w 2015 roku 10. miejsce na liście najlepszych solówek z użyciem wah wg. magazynu Guitar World. Co ciekawe Satriani nagrał większość tego albumu przy użyciu gitary Kramer Pacer, a nie Ibaneza 540 Power, jak sądzi wielu jego fanów. No i zagrał na tej płycie także na basie! Przypomnijmy sobie ten kawałek.