Jason Everman to gitarzysta, który został wyrzucony z dwóch największych zespołów sceny grunge. Jego „nastrojowość” i filozoficzny umysł nie licowały z rockandrollowym stylem bycia kolegów z zespołów. Jason nie załamał się jednak, ale kompletnie zmienił, nomen omen, front – zaciągnął się do amerykańskiej armii i w niej zrealizował swoją życiową misję.
Jak to się u niego zaczęło? W dzieciństwie miał problemy z nastrojem, więc zaniepokojona babcia wysłała go do terapeuty, który grał także na gitarze. Everman wziął do ręki swoją pierwszą gitarę właśnie w jego gabinecie. Wkrótce potem odkrył punk rocka i spędził większą część liceum grając w garażowych zespołach. Jak podaje blog noticiasrge.blogspot.com Jason tak opisywał to w wywiadzie dla The New York Times: „Myślałem, że to jest to. To miała być moja tożsamość”.
Krist Novoselic z Nirvany powiedział: „Mieliśmy kilka świetnych koncertów z Jasonem. Ale potem sprawy potoczyły się bardzo szybko…”
Mieliśmy kilka świetnych koncertów z Jasonem. Ale potem sprawy potoczyły się bardzo szybko…
W zespole, który stał się znany m.in. z mrocznych nastrojów Kurta Cobaina, Everman okazał się być zbyt depresyjny. Faktem jest jednak, że to Everman zapłacił 606,17 dolców za nagranie debiutanckiego albumu Nirvany „Bleach”. W notatkach na albumie wymienili go jako gitarzystę, mimo że nie grał na albumie. Podobno nigdy nie spłacili wyłożonych przez niego pieniędzy. Oficjalnie powodem końca jego występów w Nirvanie było to, że trasa zespołu z udziałem Evermana wypadła słabo, a do tego pojawiły się „tarcia” z resztą zespołu.
Po wyrzucenia z Nirvany, Everman dostał drugą szansę – posadę basisty w Soundgarden, gdzie zastąpił Hiro Yamamoto. Jason Everman pojawił się m.in. na video Soundgarden „Louder Than Live”. Pod koniec 1990 roku opuścił jednak Soundgarden, jego następcą został Ben Shepherd.
„Był zabawny i dowcipny, a potem ogarniała go chmura. Siedział w autobusie i był naprawdę wściekły ze słuchawkami na uszach przez cały czas” – powiedział road manager Soundgarden w tym samym wywiadzie dla New York Times.
Był zabawny i dowcipny, a potem ogarniała go chmura. Siedział w autobusie i był naprawdę wściekły ze słuchawkami na uszach przez cały czas
Po usunięciu Evermana z Soundgarden nastąpił krótki okres jego załamania, po czym Everman na szczęście się pozbierał, przeprowadził do San Francisco i dołączył do innego zespołu, Mindfunk. To właśnie tam zdał sobie sprawę, że musi zrobić coś, 'coś niemożliwego’. „Byłem we wszystkich tych fajnych zespołach. I byłem podekscytowany możliwością zrobienia najbardziej niefajnej rzeczy, jaką można zrobić.” .Tak więc w 1993 roku, w wieku 26 lat, Everman dołączył do armii.
Z kolczykiem w nosie, burzą włosów i koszulką Motorhead wsiadł do autobusu jadącego na obóz szkoleniowy armii w Fort Benning w stanie Georgia, aby przejść 61-dniowy kurs szkoleniowy. Według jego kolegów z wojska, nigdy nie wspominał o swojej przeszłości, ale i tak jakoś zawsze to wychodziło. Po pierwszym zaciągu ambicje Evermana nie zostały zaspokojone więc zgłosił się do Sił Specjalnych. To właśnie podczas tych treningów widział, jak samolot uderza w jedną z wież WTC i zdał sobie sprawę, że idzie na wojnę…
Z kolczykiem w nosie, burzą włosów i koszulką Motorhead wsiadł do autobusu jadącego na obóz szkoleniowy armii w Fort Benning w stanie Georgia, aby przejść 61-dniowy kurs szkoleniowy
Później obrazki Evermana jeżdżącego konno z Pasztunami, wylatującego helikopterem na nocne patrole i naloty, czy siedzącego w bazie przez wiele dni i nie mającego absolutnie nic do roboty, stały się normalne. Widział sowieckie czołgi rdzewiejące w dolinie Panjshir, czuł zapach pól makowych pod Kandaharem… Na wojnie został bohaterem. Obecnie jego pokój jest wypełniony odznakami honorującymi jego służbę i zdjęciami z przywódcami politycznymi USA. „Przez całe moje dorosłe życie świadomie starałem się rozwijać trzy aspekty tego, kim jestem: artystę, żołnierza i filozofa” – powiedział Everman.
Przez całe moje dorosłe życie świadomie starałem się rozwijać trzy aspekty tego, kim jestem: artystę, żołnierza i filozofa
Ostatecznie słabość do filozofii i skłonność do głębokich refleksji przywiodła go na studia filozoficzne, które ukończył na Uniwersytecie Columbia jako 45-latek. Potrzeba medytacji i ciągłe przerabianie swojego istnienia popchnęły go także w stronę Himalajów, gdzie przez kilka miesięcy żył jak buddyjski mnich. I na pewno nie żałuje, że nie został gwiazdą rocka.