Legenda jazz fusion Scott Henderson zasugerował w ostatnim wywiadzie, że muzycy powinni być bardziej otwarci na słuchane gatunki muzyczne. On na przykład jest wielkim fanem Meshuggah, ale co, gdy sytuacja się odwraca i to metalowiec chciałby posłuchać np. Beyonce? To proste – miałby przechlapane u swoich kumpli.
W niedawnym wywiadzie dla youtube’owego kanału Sonic Perspectives, Scott Henderson przyznał, że jest wielbicielem Meshuggah (spisane przez Killer Guitar Rigs): „Uwielbiam ich. Przyszli do MI (Musicians Institute), musiałem z nimi porozmawiać i tak ich poznałem. Zapytałem: 'Czy wasza muzyka ma jakieś inne metrum?’, a oni powiedzieli: 'Nie, to wszystko jest w 4/4′. Pomyślałem: 'Mówicie poważnie? Więc chodzi o akcenty?’. Odparli: 'Tak, chodzi właśnie o akcenty, a całość jest na 4/4.’ A ja na to: 'Nie mogę w to uwierzyć’.
Henderson dodał, że lubi w zasadzie wszystko pod względem gatunkowym, w tym funk, rock, jazz, klasykę, rock progresywny, ale zauważył, że fani niektórych gatunków w Stanach mogą zachowywać się w bardzo ortodoksyjny i nieprzejednany sposób: „Myślę, że to naprawdę smutne, bo ludzie tracą świetną muzykę, bo są tak zamknięci.”
Nigdy nie przyłapalibyście metalowca słuchającego Beyoncé, bo jego przyjaciele by się z niego naśmiewali
Scott kontynuował: „W naszej szkole jest wielu metalowców. Słuchają tylko metalu, nigdy nie przyłapiesz ich na słuchaniu czegokolwiek innego. Nie chodzi tylko o muzykę, ale o cały styl życia, sposób, w jaki się ubierają. To goście z metalowego kręgu i nie zamierzają słuchać żadnego innego rodzaju muzyki”.
Henderson wspomniał potem dzień gdy giganci funk-soul Tower of Power przyjechał do Musicians Institute i dali występ tym samym tłumem muzyków metalowych:
Tower of Power przyjechali zagrać koncert w MI i oni swoim występem rozwalili muzyczny światopogląd metalowcom, którzy wówczas po prostu pomyśleli: 'OK, więc metal nie jest jedyną rzeczą, która może być potężna i cię rozwalić. Wszystko dlatego, że Tower of Power skopali im tyłki – brzmieli przepotężnie, byli niesamowici, a cała publiczność zbierała szczęki z podłogi, mówiąc 'O cholera!’